Ciężko w skrócie opisać 3 miesiące swojego życia.
Jeszcze ciężej streścić tak długi okres czasu, gdy był on przepełniony wrażeniami i przygodami prawie każdego dnia.
Chcielibyśmy powiedzieć, że każdy z tych dni był idealny. Niestety przy dłuższych wyjazdach podróż staje się normalnym życiem, w którym nie zawsze wszystko jest takie jakbyśmy sobie zaplanowali.
Wietnam, ze swoimi przekoloryzowanymi zdjęciami wywieszonymi w witrynach biur podróżniczych, niejednokrotnie nas zawiódł, podczas gdy Laos na każdym kroku zachwycał górskimi wioskami, zielonymi polami ryżowymi skąpanymi w zachodzącym słońcu, ciszą, spokojem oraz uroczymi dzieciakami krzyczącymi radosne ‚Sawadee!’.
Tajowie dali nam się we znaki wielokrotnie. W krainie uśmiechu, nie udało nam się odnaleźć ani jednej życzliwej osoby, która zechciałaby nam bezinteresownie pomóc. W kraju, w którym każdy chciał wcisnąć nam tuk-tuka, sprzedać garnitur lub o 3 w nocy zrobić masaż, nikt nie potrafił wskazać drogi do hotelu, podać nazwy przystanku na którym mamy wysiąść lub najnormalniej w świecie nie traktować nas jak chodzącego bankomatu.
Birmę szybko okrzyknęliśmy jednym z najpiękniejszych państw jakie widzieliśmy. Zakochaliśmy się w ludziach, którzy zarażali uśmiechem, bezinteresownością i dobrocią. Spotkaliśmy kobietę, która podzieliła się z nami swoim ostatnim jajkiem, mężczyznę, który pozwolił nam zapłacić tylko połowę ceny, gdy w okolicy nie było żadnego bankomatu, a my nie mieliśmy pieniędzy, studenta, który za darmo oprowadził nas po Baganie i opowiedział jego historię i starszego pana, który spędził z nami na przejściu granicznym dobre dwie godziny pomagając znaleźć autobus do Yangonu. A to tylko kilka przykładów!
Postanowiliśmy więc zebrać nasze najlepsze doświadczenia i w wielkim skrócie Wam o nich opowiedzieć.
W poszczególnych postach będziemy je rozwijać, opisywać odwiedzone przez nas miejsca od strony praktycznej i zarzucać Was masą zdjęć, ale na dobry początek, krótkie zestawienie, w którym kolejność nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Przedstawiamy Wam nasze TOP 10 z naszej podróży po Azji!
1. Wschody słońca nad Baganem.
W krainie tysiąca pagód magia rozpoczyna się gdy słońce zaczyna unosić się nad horyzontem. Niebo zmienia barwę od granatu, poprzez wszystkie odcienie żółtego, aż do nasyconej czerwieni.
Osiadająca gdzieś w oddali mgła zdaje się tańczyć pomiędzy iglicami świątyń, a wszystkie budowle stają się jedynie czarnymi kształtami nad którymi promienie słońca tworzą magiczne smugi.
Ku górze powoli wznoszą się balony, tworząc na niebie piękny spektakl.
Godzina spędzona na samym szczycie Shwe San Daw, była jedną z najbardziej magicznych podczas naszej podróży.
2. Spacer po polach ryżowych na Don Det.
W rozciągających się aż po horyzont, zielonych polach ryżowych, toczy się całkowicie inne życie.
Kobieta w słomkowym kapeluszu wyprowadza na spacer rudą krowę, ojciec z synem ładują na przyczepę zapasy pszenicy, po polnej drodze biegają małe dzieci, zza drzewa wychodzi jedna z mieszkanek wyspy na swoich plecach niosąc zapas drewna, a przed jednym z domków na palach kobieta gotuje kolację.
Gdzieś w oddali widzimy dwójkę chłopców, którzy umilają sobie czas, ujeżdżając powierzone im pod opiekę bawoły. Szybko zaczynają swoje popisy gdy zbliżamy się do nich z aparatem.
Słońce powoli zachodzi rzucając na pola ryżowe delikatną, złotą poświatę. Jest cicho, spokojnie. Zostajemy sami brodząc po kostki w jednej z ukrytych ścieżek.
3. Spotkania z laotańskimi plemionami.
Mały brzdąc biega po wiosce bez spodenek, słodka dziewczynka dzieli nas kasztanami, dwójka urwisów popisuje się kto szybciej wbiegnie po drabinie do swojego domku, z boku przygląda nam się trójka nastolatków pompująca wodę ze studni, półnaga kobieta bieganie pochwalić się swoim noworodkiem, a czwórka mężczyzn siedzących na traktorze udaje, że nie jest nami zainteresowana.
Na porannym targu w Muang Sing kobieta z plemienia Akha częstuje nas Keng Kalampi – laotańskim kapuśniakiem przepełnionym imbirem i trawą cytrynową, matka z dziewczynką w kwiecistej sukience zachęca nas do kupna bakłażanów, a inne przekupki starają się opchnąć warzywa, które im jeszcze pozostały.
W wiosce plemienia H’mong na gankach i płotach suszą się kolorowe materiały i ubrania, po podwórzu chodzą kury, a w cieniu chowa się krowa. Przez okno w domku na palach dostrzec można malutki telewizor, koc i kilka poduszek. W garażu stoi zaparkowany traktor. Młoda dziewczyna kłóci się ze swoją matką, kilkoro chłopców gra w zośkę, a reszta dziewczynek chowa się przed nami za malutkim sklepikiem.
Nikt nie udaje, nikt nie próbuje nam niczego sprzedać.
4. Trekking przez birmańskie góry.
Mroźne poranki w górach spowitych mgłą…
Marsz przez łąki, pola ryżowe i górskie ścieżki…
Mijane wioski, gospodarstwa i podwórza…
Ludzie z plemienia Shan i PaO, w przepięknych turbanach, pracujący w polu…
Nocleg w wiosce bez prądu, gościnność mnichów, impreza w klasztorze, jeden szalony przewodnik, duuuużo wina ryżowego i rumu, przepyszna birmańska kuchnia i 6 wspaniałych kompanów.
Jak mogłoby się nam nie podobać?
5. Podróż pociągiem z Hsipaw do Mandalay.
Za niespełna 2 dolary kupić można najlepszą podróż pociągiem!
Wystarczy na dworcu w górskiej wiosce poprosić o miejsce w ordinary class na trasie Hsipaw – Mandalay.
Siedząc na jednym z drewnianych ław, w pociągu mknącym średnio 30km/h można poznać prawdziwe życie Birmańczyków.
Co chwilę przez przedział przejdzie kobieta z koszykiem liści betelu, wypiekanymi pączkami ze skondensowanym mleczkiem czy paczuszką przepiórczych jajek. W każdej chwili możesz pobawić się z małym hinduskim chłopczykiem lub zrobić sesję zdjęciową wymalowanej thanaką dziewczynce. Tylko tutaj masz okazję zapalenia cygara z jednym z mężczyzn ubranym w lungi, nauczenia się jednej z birmańskich piosenek, kupienia całego woreczka jedzenia za mniej niż dolara lub przypatrzeniu się życiu, które toczy się codziennie na torach.
To były najlepiej wydane 2 dolary w naszym życiu, serio.
6. Skuterem przez Sapę.
Zielone, osadzone na zboczach gór tarasy ryżowe, magiczne wschody słońca, zielone wzgórza poprzecinane potokami i strumieniami, wpisujące się w krajobraz drewniane wioski, majestatyczne doliny i wąwozy.
Sapy, a właściwie otaczających jej obszarów nie można nie docenić. Wystarczy się troszkę od niej oddalić, by zamiast wciąż atakujących i nagabujących kobiet z plemienia Yao i H’Mong, zobaczyć prawdziwe życie toczące się na górskich drogach z dala od turystyki.
7. Kuchnia w Hoi An.
Kuchnia jakiej skosztowaliśmy w Hoi An na lokalnym targu była jednym z najlepszych, jakie jedliśmy w całym naszym życiu.
Szukając stanowiska 34 polecanego w przewodniku, przez przypadek trafiliśmy na stanowisko 36, na którym zostaliśmy poczęstowani przepysznymi, aromatycznymi daniami, jakich nie udało nam się odnaleźć w całym Wietnamie.
Smakowite Cao Lau, złożone z żółtego makaronu, sezamowych, wypiekanych krakersów, prażonych orzeszków, sałatek, lokalnych ziół i przypraw. Aromatyczne Mi Quang, gotowane na bulionie, doprawione sosem rybnym, pieprzem i czosnkiem, podawane z jajkiem przepiórczym, miętą wodną, bazylią, Cha – czyli wietnamską kiełbasą, kolendrą, ryżowymi krakersami i orzeszkami ziemnymi. No i w końcu Banh Xeo, wietnamskie ryżowe naleśniki, w których znaleźć można warzywny lub mięsny farsz smażony często z dodatkiem mleka kokosowego. Całość zawinięta w papier ryżowy i maczana w sosie rybnym lub orzechowym.
Do stanowiska 36 wracaliśmy łącznie cztery razy.
8. Zachody słońca nad Jeziorem Inle.
Inle to magiczne miejsce, lekko tajemnicze, do południa spowite mgłą. Życie toczące się w kanałach i dalszych częściach jeziora jest atrakcją samą w sobie, o której jeszcze będziemy pisać, ale zdecydowanie najpiękniejszym doznaniem podczas naszej podróży po jeziorze, było wypłynięcie na środek wód o zachodzie.
Gdy słońce zaczyna chylić się ku zachodowi, jezioro staje się teatrem cieni, w którym natura jest sceną, a tańczący z wiosłami rybacy – aktorami.
9. Odkrywania zakamarków Angkoru.
Potrzebowano kilkuset lat by kraina Khmerów stała się dla nas dostępna.
Ukryte gdzieś w dżungli, niegdyś milionowe miasto, skrywa przed turystami tysiące zakamarków, a których toczy się całkowicie inne życie.
W strzeżonym przez kamienne twarze Bayon warto zatracić się w porośniętych zielenią piwniczkach.
W Ta Phrom, która od lat prowadzi walkę z naturą, łatwo o natknięcie się na medytującego mnicha.
W Banteay Samre najlepiej przeczekać nagły deszcz i burzę.
W zakamarkach Angkor Wat nie sposób odmówić dzieciom zabawy w chowanego.
A w Banteay Srei, najlepiej zachowanej khmerskiej budowli, nie można pominąć spaceru po alei chronionej przez malutkie małpy.
10. Trzy dni na Bolavenie.
Spotkanie z laotańską służbą zdrowia, prawie złamana ręka, a przede wszystkim – wolność!
Pola ryżowe, dzieciaki krzyczące radosne ‚Sawadee!’, dziewicze wodospady, jeden mały wypadek, plantacje kawy, smażone banany oraz zasypianie przy odgłosach natury w domku u naszego gospodarza, z którym żegnaliśmy się z wielkim smutkiem.
11 Comments
Wspaniałe zdjęcia! Zachęcają do powrotu do Azji. Tym bardziej, że większość miejsc z Waszej listy wciąż jeszcze przede mną
Wasze zdjęcia jak zwykle powalają, uwielbiam być na Waszym blogu! Uczta dla oczu
Tym razem to coś więcej niż uczta dla oczu! Przepięknie to wygląda <3 Muszę sobie któreś ustawić a pozwoleniem na pulpicie
Bardzo nam miło <3
Dokładam się do zachwytów- zdjęcia są rewelacyjne!
Jakiego sprzętu używacie?
Hej
Dziękujemy bardzo
większość zdjęć zrobiona jest Canonem 60d, jeśli chodzi o body i Tamronem 17-50 2.8 jeśli chodzi o obiektyw
3/10 z Wietnamu Przyłączam się do zachwytów nad zdjęciami.
Świetna relacja fotograficzna! A miejsca bezsprzecznie godne odwiedzenia! Pozdrawiam!
[…] O naszych codziennych spacerach o zachodzie po polach ryżowych mogliście przeczytać. Były one na naszej liście TOP 10 z wyprawy po Azji. Kobiety wracające z pola, dzieciaki wyprowadzające bydło, grupa chłopaków grająca w piłkę pomiędzy drzewami, mężczyźni siedzący na kamieniach z liściastym cygarem, syn pomagający ojcu w polu, ludzie przemierzający wiejskie dróżki na rowerach i wszystkie odcienie zieleni na tle zachodzącego słońca. Nam do szczęścia nie było potrzebne nic więcej : ) […]
Piękne!
[…] 7 miesięcy (4 miesiące w tej podróży i 3 miesiące podczas naszego wyjazdu w 2014 roku) zdążyliśmy odwiedzić 11 państw Azji. Birma, Indie, Nepal, Tajlandia, Wietnam, Kambodża, […]