Wstań rano. Przed wschodem słońca. Idź do malutkiego portu uroczego miasteczka Nyaungshw i znajdź dzień wcześniej umówionego mężczyznę. Gdy będziesz wsiadać na jego drewnianą łódkę nie kołysz nią za bardzo- nie jest zbyt stabilna. Pamiętaj by zabrać ze sobą kurtkę i czapkę. Poranki potrafią być chłodne, a rześka bryza w połączeniu z wiatrem nie jest zbyt przyjemna.
O 5 rano na Jeziorze Inle nie ma żywej duszy. Mgła, która unosi się nad taflą wody, wychodzące zza gór słońce, cienie tańczących rybaków gdzieś w oddali oraz nucący pod nosem birmańską piosenkę przewodnik – to wszystko może spowodować, że będzie to jedna z najbardziej romantycznych chwil podczas całej podróży…
Wracając innym kanałem do miasteczka nie zapomnij umówić się z właścicielem łódki na kolejną wyprawę po południu, gdy słońce już tak bardzo nie doskwiera. Koło godziny 14 staw się w umówionym miejscu by po raz kolejny przemierzyć główny kanał i udać się wgłąb Jeziora Inle.
Fabryk i warsztatów znajdujących się na jeziorze jest wiele. Wybierz jedną i poznaj jej właścicieli oraz historię. Jeśli mogę coś polecić to koniecznie udaj się do wytwórni tkanin z kwiatu lotosu. Po wyjściu z łodzi nie daj się prowadzić pięknie ubranej kobiecie od sklepiku do sklepiku, lecz usiądź na ganku ze starym mężczyzną w zielonym lungi z cygarem w ustach. On najtrafniej opowie o sposobie wytwarzania nici z lotosu i pokaże cały proces produkcji. Jeśli masz szczęście pozwoli Ci nawet obrobić kilka kwiatów lotosu. Na końcu okaże się, że nie jest właścicielem, lecz tylko przyjacielem rodziny, siedzącym na tym ganku już od kilku dobrych lat.
Zajrzyj też do wytwórni cygar. Trzy sprawnie zwijające papierosy kobiety z thanaką na policzkach zapalą z Tobą słodkie cygara o różanym smaku, opowiadając o ich składzie i dając zniżkę na większe zakupy. Kilka miesięcy później odpalając jedno na balkonie przypomnisz sobie tę miłą pogawędkę w jednym z domów na palach.
Do fabryki żelaza, łodzi, parasoli, lamp czy srebra udaj się tylko jeśli naprawdę Cię to interesuje. Jeśli chcesz poznać prawdziwe życie Jeziora Inle nie trać również czasu na Klasztor Skaczących Kotów czy pagodę Phaung Daw Oo. Na pływający targ udaj się tylko jeżeli danego dnia odbywa się ten tradycyjny.
Poproś swojego przewodnika o zatrzymanie się w Inleh Bo The - starej posiadłości znajdującej się na środku jeziora, służącej głównie jako miejsce odpoczynku dla rybaków. Po dialogu..
-Można tu pływać?
-Yes,yes.
-I nie ma tu żadnych niebezpiecznych ryb?
-Yes,yes.
-A jak głęboko tu jest?
-Yes,yes.
-A nie odpłynie Pan?
-Yes,yes.
..nie zniechęcaj się. Rozbierz koszulkę i skocz do przyjemnie chłodnej wody. Wszyscy Birmańczycy znajdujący się na terenie posiadłości na pewno będą bili Ci brawo.
Gdy się już ochłodzisz rusz w stronę pływających wiosek. Wjeżdżając w wąskie kanały pokryte liliami wodnymi poproś kapitana swojego małego statku by zwolnił, nie zakłócając codziennego życia mieszkańców.
Będziesz zdziwiony jak świetnie mieszkańcy tego miejsca radzą sobie z praktycznie ciągłym byciem na wodzie. Twój widok nie skrępuje biorących kąpiel w kanałach dzieci czy też kobiety myjącej naczynia kilka metrów dalej. By odwiedzić sąsiada niezbędne jest tutaj posiadanie chociażby malutkiej łódeczki, a ruch pomiędzy kanałami i domami rządzi się ściśle ustalonymi zasadami.
Jestem pewna, że zachwycą Cię również pływające ogrody pełne dojrzałych soczystych pomidorów, które unoszą się na tafli jeziora.
Gdy słońce zaczynie chylić się ku zachodowi popłyń na środek jeziora i obserwuj jeden z najlepiej wyreżyserowanych spektakli. Różowo-pomarańczowa poświata w połączeniu z tańcem wioślarzy tworzy przepiękne sceny, które zakłócają jedynie mknące motorówki.
Dryfując bez celu przez godzinę, podglądając życie rybaków, podziękuj swojemu przewodnikowi, że zechciał pokazać Ci swój świat.
_________________________________________________________________
Informacje praktyczne:
♥ Trekking zakończyliśmy na południowym krańcu jeziora, a miejscowość Nyaungshwe do której chcieliśmy się dostać znajdywała się po drugiej stronie. W cenie trekkingu mieliśmy jednak zapewnioną łódź, która dopłynęła z nami do miasteczka w półtorej godziny.
♥ Z Kalaw (z którego rozpoczynaliśmy trzydniowy trekking) nad Inle dostać można się również busem za 8-12 dolarów. Podróż trwa około 7 godzin. Z Yangonu bus jedzie 12 godzin i kosztuje 12-16 dolarów.
♥ Wstęp na Jezioro Inle kosztuje 10 dolarów.
♥ My dotarliśmy do Nyaungshwe 8-osobową grupą i razem postanowiliśmy znaleźć nocleg. Zatrzymaliśmy się w hotelu Good Will Hotel (15 dolarów za dwuosobowy pokój z łazienką, wifi i śniadaniem), gdzie po 3 dniach bez kąpieli w końcu mogliśmy wziąć prysznic. Cena była jednak dla nas stanowczo za duża i kolejnego dnia razem z Rostkiem przenieśliśmy się do 999 Guesthouse, w którym za pokój dwuosobowy zapłaciliśmy już tylko 6 dolarów co pozwoliło nam zostać nad Jeziorem Inle dłużej.
♥ Na wschód słońca popłynęliśmy sami. Koszt łódki o tej porze to 6 dolarów.
♥ Resztę jeziora opłynęliśmy kolejnego dnia z naszymi trekkingowymi towarzyszami. Całodniowy wynajem łódki od godziny 10/11 do zachodu to koszt 25-30 dolarów dzielony na ilość osób. Na ‚pokładzie’ mieści się od 2 do 6 osób.
♥ W poście opisujemy idealnie spędzony dzień nad Jeziorem Inle, lecz bez bicia przyznać możemy się, że nasz taki nie był. Nie wszystko poszło tak jak sobie zaplanowaliśmy i czasem traciliśmy czas na w ogólnie nie interesujące nas miejsca. Warto więc z góry wiedzieć gdzie chce się popłynąć. Fabryki znajdujące się na jeziorze są bardzo ciekawe i na pewno wiele można się z nich nauczyć jednak nie warto spędzić całego dnia płynąc od jednego warsztatu do drugiego. My odwiedziliśmy fabrykę tkaniny z kwiatów lotosu i cygar, które bardzo polecamy, oraz fabrykę żelaza, srebra, parasoli oraz łodzi, które już aż tak bardzo nas nie zainteresowały. Klasztor Skaczących Kotów oraz pagoda Phaung Daw Oo też nie należą do najbardziej autentycznych miejsc. Warto jednak dowiedzieć się czy w dniu, w którym przebywamy na jeziorze odbywa się jeden z tradycyjnych targów. My niestety mieliśmy pecha, bo w dniu w którym byliśmy nad Inle miał on miejsce na południowej stronie jeziora.
/Podane informacje pochodzą z 2014 roku/
2 Comments
[…] trzydniowym trekkingu i dwóch dniach spędzonych na jednej z łodzi na Jeziorze Inle dopada mnie gorączka. Ale nie taka zwyczajna co to ją można kilkoma tabletkami Gripexu maxx […]
[…] autobusami i pociągami, spacerowaliśmy po równinach i odkrywaliśmy pieszo górskie wioski, pływaliśmy łodzią i jeździliśmy skuterem, nierzadko walcząc o przetrwanie z innymi […]