Borneo to przede wszystkim przyroda w najczystszej postaci, to dzikie zwierzęta, zdumiewające parki narodowe, rezerwaty przyrody, nietypowe rośliny i przepiękne widoki. Na malezyjskiej części wyspy spędziliśmy 10 dni. To zdecydowanie za mało, żeby poznać ją dokładnie, ale wystarczająco dużo by przeżyć wspaniałe chwile.
Nasze najpiękniejsze wspomnienia z Borneo
Rejs po rzece Kinabatangan
Jednym z najbardziej magicznych momentów był rejs po rzece Kinabatangan, która pozwoliła nam się dostać do serca borneańskiej dżungli. W domu naszego przewodnika stawiliśmy się o 6 rano, kiedy na zewnątrz było jeszcze ciemno i zimno. Gdy wsiedliśmy do małej drewnianej łódeczki nad wodą unosiła się gęsta mgła, co w połączeniu z tropikalnym lasem i odgłosami zwierząt w oddali dawało niesamowity efekt.
Dzięki naszemu przewodnikowi, podczas 2-godzinnego rejsu, zobaczyliśmy aż pięć odmian tukanów, niezliczoną ilość ptaków, które występują jedynie w tym rejonie, gigantyczne jaszczurki, warany oraz buszujące w koronie drzew makaki i nosacze. Lornetki, które użyczył nam Haziq, pozwoliły z bliska przyjrzeć się tym dzikim stworzeniom.
Przedzieranie się łodzią przez dżunglę i zarośnięte jezioro oraz wschód słońca nad rzeką był zdecydowanie jednym z najbardziej magicznych poranków podczas naszej podróży.
Poznanie Billa
Niemniej cudowne było spotkanie na żywo z nosaczami – śmiesznymi, dość niezdarnymi małpami, występującymi tylko na Borneo. Gdy o 9 rano dotarliśmy do Labuk Bay, sanktuarium, w którym można z bliska i na wolności zobaczyć te dzikie małpy, nie wiedzieliśmy czy dobrze robimy płacąc aż 60 zł za wstęp. Czekając na otwarcie platformy byliśmy całkowicie sami, co utwierdzało nas w przekonaniu, że być może ‚atrakcja’ nie jest warta swej ceny.
W końcu pojawiła się dwójka nastolatków otwierająca drzwi prowadzące na platformę. Po kilku minutach marszu naszym oczom ukazała się drewniana altana, na środku której stał Bill – gigantyczny nosacz, przywódca stada, a wokół niego na drewnianych tarasach biegały mniejsze małpy. Bill widząc gości podbiegł do nas od razu. Jego gigantyczne, niezdarne ciało w ruchu powodowało, że cała altana aż się trzęsła. Wystraszyliśmy się nie na żarty. To nie zoo, a Bill jest dzikim stworzeniem, które w każdej chwili może zaatakować.
Dziewczyna nas jednak uspokoiła mówiąc, że małpa jest bardzo przyjazna. Pierw nieufanie, a potem już bez oporów zbliżyliśmy się do Billa, który pozował jak światowej klasy model, niezważając na swój komiczny nos.
Gdy pracownicy zaczęli roznosić jedzenie po platformach (uwaga: ogórki i naleśniki!) zbiegła się cała reszta rodziny i każdy bił się o swoje miejsce. Widać było wyraźną hierarchię: dopóki Bill i jego koledzy nie najedli się do syta, żadna z małp nie ośmielała się ruszyć pokarmu. P0 5 minutach już cała duża rodzina zajadała się smakołykami, wydając przy tym specyficzne, nosowe dźwięki. Co jakiś czas małpy przebiegały koło nas z naleśnikami w rękach, a Bill nierzadko skakał w naszym kierunku zachęcając nas do zabawy.
Tak blisko zwierząt nie byliśmy chyba nigdy..
Spotkanie z orangutanami
Gdy przemiły pan w kasie w Centrum Rehabilitacyjnym Sepilok powiedział nam, że jest sezon owocowy i że nie gwarantują zobaczenia jakiegokolwiek z orangutanów, stwierdziliśmy, że nie ma sensu marnować kolejnych 60 zł na taką niewiadomą (w CR Semenggoth na karmienie nie przyszedł ani jeden orangutan). Udaliśmy się więc do pobliskiego Rainforest Discovery Center, w którym zobaczyć można w naturalnym środowisku nie tylko gigantyczne drzewa, ale i dziesiątki gatunków ptaków. Przechadzając się tym małym skrawkiem dżungli nagle usłyszeliśmy szelest gdzieś w koronach drzew. Dług wpatrywaliśmy się w ruszające się miejsce, aż w końcu naszym oczom ukazały się trzy rude orangutany: mama, tata i dziecko, pędzące prost w naszą stronę. Na chwilę zamarliśmy, jednak to orangutany wystraszyły się nas bardziej i już po 3 minutach zniknęły gdzieś w gąszczu drzew.
Podróż samochodem
Na pomysł wypożyczenia auta na kilka dni wpadliśmy w ostatniej chwili. Po dodaniu kosztów podróży do miejsc, które nas interesują oraz noclegów w okolicach atrakcji, które chcemy odwiedzić bardziej kalkulowała się podróż samochodem. Do ruchu lewostronnego, obowiązującego w Malezji, przywykliśmy prawie od razu, drogi były w bardzo dobrym stanie, a my mogliśmy dojechać i spać tam gdzie mieliśmy ochotę!
Niesamowite noclegi
Podróż samochodem przez Sabah pozwoliła nam również doświadczyć niesamowitych noclegów, a najmilej wspominamy ten w Sakau, w środku dżungli pod rozgwieżdżonym niebem. W oddali słychać było rzekę, cykanie owadów, ptaki, małpy i inne stworzenia zamieszkujące las. A o poranku pobudkę zapewnił nam orientalny tukan.
Odwiedziny u plemienia Baju
Nie moglibyśmy nie wspomnieć o plemieniu Baju, które odwiedziliśmy gdzieś na głębokich wodach Morza Cebeles. Podglądanie ludzi spędzających 80% swojego życia w wodzie i pod woda, było niesamowitym doświadczeniem, o którym już pisaliśmy tutaj.
Poranek w Sempornie
Równie miło wspominamy wschód słońca w Sempornie oraz targ rybny o 6 rano w porcie. Drewniane łodzie, stare zarośnięte łajby, intensywny zapach ryb, kosze owoców morza, kolorowe flagi i sieci – wszystko to skąpane w blasku wschodzącego słońca. A najpiękniejsze było to, że ludzie byli tak zajęci targowaniem się i kupowaniem ryb, że nikt nie zwracał na nas uwagi.
________
A jak najlepiej zachować te wszystkie niezwykłe wspomnienia?
Nasza historia o ukradzionym laptopie w Nikaragui najlepiej pokazuje, że zdjęcia trzymane na komputerze nie są wcale bezpieczne. Dlatego po prawie każdej naszej podróży tworzymy w domu spersonalizowany album ze zdjęciami.
Dzięki temu wszystkie piękne momenty zamknęliśmy w kilku fotoksiążkach, które w każdej chwili mogą przenieść nas do niezwykłego Iranu, mroźnego Nepalu czy spektakularnej Australii.
Printu.pl stworzyło już dla nas wspaniałą kolekcję wspomnień, a jeżeli i Wy chcielibyście taką fotoksiążkę to koniecznie klikajcie w banner
8 Comments
Tukany to ptaki Ameryki Środk. i Południowej.Ptaki,o których Państwo piszą to dzioborożce.
No właśnie nie potrafiliśmy znaleźć polskiej nazwy dla ‚hornbill’ – dziękujemy za zwrócenie uwagi
[…] 1. Spotkanie z nosaczami, Borneo […]
[…] Nasze najpiękniejsze wspomnienia z Borneo. […]
[…] poszukamy Łowców Głów, napijemy się herbaty w Cameron Highlands, zjemy kaczkę w Georgetown, odwiedzimy orangutany i spenetrujemy kilka jaskiń. Stamtąd już niedaleko na Filipiny, gdzie czekać nas będą […]
Czy znajdę gdzieś informacje gdzie dokładnie wynajęliście auto i jak to wyglądało? Bardzo mnie ciekawi taka możliwość + gdzie spaliście?
Hej, w jakim miesiącu byliście na Borneo? Rozważamy wyjazd do Malezji w grudniu ale nie do końca jesteśmy przekonani czy to najlepszy czas na zwiedzenie Borneo.
Byliśmy w grudniu
Czasami padało i był sezon owocowy, więc ciężko może było czasem wypatrzeć zwierzątka.