Ameryka Południowa, Peru, Świat

Statkiem po Amazonce, czyli jak dotarliśmy do Iquitos.

22 grudnia 2017
iquitos 1

O godzinie 16:00 stawiamy się w porcie Yurimaguas. 35 godzinna podróż z dwoma przesiadkami wymęczyła nas całkowicie i jedyne o czym marzymy to prysznic i wygodne łóżko. Przed nami jednak długa przeprawa przez Amazonkę, a naszym celem jest Iquitos – największe miasto na świecie, do którego nie można dostać się drogą lądową.

Od razu podchodzi do nas grupka mężczyzn. Nic dziwnego – z dużymi plecakami i śpiworami wyróżniamy się w tłumie ludzi z kolorowymi koszami i kartonami owoców. W porcie zacumowane są trzy gigantyczne statki, na każdym napis „hoy” oznaczający, że to właśnie dzisiaj wypływają z Yurimaguas. Wiemy oczywiście, że nie ma szans by dzisiejszej nocy wszystkie ruszyły, a jeżeli chociaż jeden z nich wypłynie z portu to będzie sukces. Każdy naganiacz obiecuje, że to właśnie jego statek będzie tym pierwszym. Szybko jednak lustrujemy sytuację i wybieramy ten najbardziej załadowany. Wiemy, że żaden nie popłynie w połowie pełny.

IMG_0650

Brodaty mężczyzna prowadzi nas na pokład. Lokalsi powoli rozkładają swoje hamaki na dolnym piętrze. Miejsce dla białasów jest na górze. Wchodzimy po schodkach bujającego się lekko na wodzie statku, a naszym oczom ukazuje się mały namiot, z którego wystaje uśmiechnięta głowa Arturo – młodego Kolumbijczyka, który (jak się później okazuje) podróżuje po Ameryce Południowej rowerem. Obok namiotu wisi hamak, jednak jego właściciela brak. Mamy sporo miejsca i najwyraźniej też czasu, więc zostawiamy nasze torby z ubraniami i ruszamy do portu poszukać hamaków i misek, w których będziemy jeść śniadania, obiady i kolacje.

IMG_0914 IMG_0919

Niewielka kładka łącząca statek z suchym lądem jest niezwykle oblegana. Trzęsie się od ciężaru mężczyzn niosących skrzynie bananów, pomidorów, mandarynek, jajek, ryb, czipsów, sprzętu agd i artykułów chemicznych. Na szczęście skutery i gigantyczne maszyny są już zapakowane. Zastanawiam się jak ruszymy z tak załadowaną łodzią, ale kapitan wydaje się być spokojny, więc i my się nie przejmujemy rosnącą górą jedzenia na najniższym pokładzie.

IMG_0643

Jemy, pierwszy od 30 godzin, ciepły posiłek, targujemy  się o sprzęt, następnie o bilet na statek i już po chwili leżymy w naszych hamakach, zawieszonych pomiędzy barierkami.

Dzisiaj już nie popłyniemy” – mówi do nas Arturo – „Nie zdążą zapakować całego sprzętu
To tego będzie jeszcze więcej?!” – nie dowierzamy – „Gdzie się to wszystko pomieści?!”

Arturo wzrusza tylko ramionami i chowa się w swoim namiocie. Zaczyna się robić ciemno a stara, żeliwna lampa przyciąga wszystkie możliwe owady i komary. Wchodzimy do cienkich prześcieradeł i po chwili zasypiamy.

Bladym świtem budzę się, a moim oczom ukazuje się czarny robal w pancerzu, który nagle ginie gdzieś pod moją koszulką. Z hamaka wyskakuję jak poparzona i strzepuję z siebie nieproszonego gościa, który spada na ziemię i jak gdyby nigdy nic wędruje w stronę schodów. Chwilę później słyszę głośny huk, na pokładzie, mimo wczesnej pory, zaczyna panować gwar, zauważam kilka nowych hamaków i piątkę nowych kompanów, którzy najprawdopodobniej dołączyli nocą.
Nagle czuję szarpnięcie pod nogami – statek rusza!

Rozpoczyna się nasza przygoda z Amazonką!

IMG_1076

___________

Na trzy dni naszym domem staje się te kilka metrów kwadratowych dzielone z siódemką innych podróżników,  z których każdy ma swoją historię. Codziennie rano budzi nas donośny dzwonek, który zapowiada śniadanie. Do malutkiego okienka ustawia się wtedy długa kolejka ludzi z plastikowymi miseczkami i sztućcami, a wytatuowany kucharz gigantyczną chochlą nakłada porcje jedzenia.

IMG_0786

Śniadania to zazwyczaj nic innego jak owsianka. Na obiad serwowany jest ryż, z małym kawałkiem ziemniaka i marchewki oraz starannie wydzieloną porcją kurczaka. Kolacja to zupa zrobiona z pozostałości po obiedzie.

Posiłki jemy zazwyczaj w hamaku albo na balkoniku, ze swobodnie wiszącymi nad rzeką nogami, otoczeni dziką dżunglą.

IMG_1032 IMG_0744 IMG_0696

Krajobraz zmienia się bardzo powoli. Czasem przez kilka godzin mijamy tylko małe, piaskowe wysepki, palmy i wysokie drzewa w koronie których buszują dzikie małpy. W oddali słychać śpiew egzotycznych ptaków.

IMG_0820 IMG_0951 IMG_0962 IMG_0934 IMG_0844

Zachody słońca są tutaj niezwykłe. Niebo pokrywa się wszystkimi odcieniami złota, żółci, różu i czerwieni.

IMG_0873

IMG_1081 IMG_1115 IMG_1101 IMG_0967 IMG_0970

Po drodze mijamy małe wioski. Czasem nasz statek zatrzymuje się by rozładować towar, zabrać nowych pasażerów lub załadować kolejne kosze z bananami i egzotycznymi owocami.

IMG_1046 IMG_1045 IMG_1099 IMG_1095 IMG_1091 IMG_0980 IMG_0983 IMG_0993 IMG_1119

Czas mija nam na czytaniu książek, piciu ciepłego rumu, rozmowie z pozostałymi kompanami podróży, na odpoczynku od gór i nic-nie-robieniu.

IMG_0712 IMG_0722 IMG_0733 IMG_0839

I chociaż cieszymy się, gdy po trzech dniach, w końcu docieramy do Iquitos, to taki czas był nam potrzebny.

IMG_0775 IMG_0772 IMG_0756 IMG_0766_ IMG_0749

IMG_0918 IMG_0911 IMG_0833

IMG_0860

___________

Informacje praktyczne:

Dojazd do Yurimaguas:

♥ Yurimaguas to niewielka miejscowość, w której znajduje się port, z którego dotrzeć można do Iquitos. Składa się z niewielkiego targu i kliku restauracji i mimo, że jest to ostatnia miejscowość, do której można dojechać drogą lądową to niezbyt wiele się tutaj dzieje.

♥ Z Huaraz do Yurimaguas dotrzeć można autobusem przesiadając się  w Trujillo. Autobusy do Trujillo jadą kilka razy dziennie, a my żeby nie marnować dnia pojechaliśmy nocnym kursem.

♥ Nocny autobus semi cama Huaraz – Trujillo: 50 SOL (można ciut taniej o innej porze). Czas podróży około 7 godzin. Z Dworca w Trujillo trzeba złapać collectivo do centrum (1 SOL), a następnie pieszo lub kolejnym collectivo udać się na ulicę Avenida Nicolas de Pierola skąd złapiecie autobus do Yurimaguas. Autobusy odjeżdżają około godziny 13:00. Bilet najlepiej rezerwować na www.redbus.pe

♥ Autobus Trujillo – Yurimaguas: 85 SOL. Nie liczcie na żadne luksusy, to stary, rozklekotany autobus, a czas podróży to około 25 godzin z przesiadką na collectivo w Tarapoto.

♥ Po drodze autobus zatrzymuje się na dworcach autobusowych, jednak warto mieć ze sobą coś do jedzenia i picia, bo to naprawdę długa, chociaż piękna droga. W Trujillo jest sporo supermarketów, w których można zaopatrzyć się w niedrogie przekąski oraz alkohol, który na pewno umili długą podróż statkiem :)

Podróż statkiem:

♥ Łodzie z Yurimaguas wypływają tak naprawdę kiedy mają ochotę, kiedy statek jest pełny, kiedy zarządzi kapitan. Podobno najtrudniej złapać łódkę w niedzielę. Pamiętajcie, że jeśli na statku jest napisany konkretny dzień i godzina to wcale, a nawet na pewno nie oznacza, że wypłynie on według planu. Dwa dni pod rząd może nie popłynąć żadna łódź – miejcie zatem zapas czasu.

♥ My za bilet zapłaciliśmy 90 SOL od osoby. W cenie mieliśmy trzy posiłki: śniadania, obiady i kolację, serwowane o określonych porach (najczęściej 7:00, 12:00, 16:00). Na statku w trakcie rejsu można kupić zimne napoje, alkohol i przekąski oczywiście za odpowiednio wyższą sumę. Bilety można kupić tylko w porcie – nie da się ich rezerwować. Przy większej ilości osób cenę można negocjować.

♥ Na podróż potrzebujecie hamak, łyżkę oraz plastikowy talerz. Wszystko można kupić już w Limie, Huaraz, Trujillo lub wytargować w porcie dobrą cenę. My płaciliśmy: 25 SOL za hamak i 1 SOL za plastikowy pojemnik. Warto zabrać ze sobą przekąski, zapas wody, papier toaletowy.

♥ Podróż w naszym wypadku trwała 3 dni/3 noce, ale w zależności od pogody, załadunku oraz ilości wody w rzece może się to wydłużyć nawet i do tygodnia.

♥ Podróż nie obfituje w żadne przygody warto zatem zabrać ze sobą jakąś książkę, ściągnąć serial na laptopa, wziąć jakieś karty lub gry – umilą czas.

♥ Prąd jest w kabinach (które można wynająć za wyższą cenę) oraz w kliku wtyczkach znajdujących się na statku. Jest wyłączany na czas przygotowywania posiłków. Kabiny są zamykane na klucz – można w nich trzymać plecaki. My swoich pilnowaliśmy sami, a najbardziej wartościowe rzeczy mieliśmy całą noc ze sobą w hamaku. W kabinach nie ma okien/przewiewu, więc raczej i tak spać będziecie na zewnątrz w hamakach.

♥ Noce bywają chłodne więc zabierzcie ze sobą cieplejsze ubrania oraz repelent na komary i owady

♥ Na statku są prysznice, ale jeżeli na dachu nie ma zbiornika z wodą to oznacza, że woda płynie prosto z rzeki. My braliśmy prysznic codziennie i nic nam nie było, jednak wrażliwsze osoby lub podróżujące z dziećmi muszą wiedzieć, że być może będą musiały wytrzymać bez prysznica kilka dni.

 

Iquitos

♥ W Iquitos zatrzymaliśmy się w sympatycznym Palau Amazonas Hotel w samym centrum miasta. Pokoje były schludne  z klimatyzacją, śniadania dobre, wifi szybkie i mieliśmy prywatną łazienkę, a do tego właścicielka jest bardzo sympatyczną i pomocną osobą.

♥ Z portu w Iquitos do centrum miasta można dostać się autobusem za 1 SOL lub tuk tukiem (pod konkretny adres) za 3-5 SOL.

♥ Z Iquitos można popłynąć dalej: do Ekwadoru, do Brazylii lub tak jak my do Kolumbii. Do Limy można wrócić tą samą trasą lub samolotem. Bilety można kupić za około 300 zł.

/Wszystkie informacje podane w poście pochodzą z naszej podróży do Ameryki Południowej w 2017 roku. Ceny mogły ulec zmianie/



Także warto przeczytać...

2 Comments

  • Reply wiktoria 24 stycznia 2018 at 4:50 pm

    Ale to musiała być przygoda! Nie wiem jednak, czy mi samej nie byłoby szkoda czasu w podróży na kilka dni siedzenia na statku. Było warto? Tzn. czy rejs i samo Iquitos są na tyle fajne, że warto spędzić kilka dni nic nie robiąc?

    • Reply Sandra 8 lutego 2018 at 7:36 pm

      Pewno, że się opłaca! :)
      Na rejsie ma się możliwość odpocząć po górach, podejrzeć życie lokalsów i przeżyć przygodę! :)
      Samo Iquitos nie jest ciekawe – tu raczej droga jest celem samym w sobie :)

    Leave a Reply

    Current ye@r *