Do Georgetown – malezyjskiego miasteczka położonego na wyspie Penang, które samo w sobie niczym nas nie urzekło, udaliśmy się z dwóch powodów – by zakosztować tamtejszej kuchni (która uważana jest za jedną z najsmaczniejszych na świecie) i by zobaczyć sławny na całą Malezję street art.
Pierwszy dzień naszego pobytu miał charakter kulinarny.
Jedzenie w Georgetown rzeczywiście jest przepyszne. Chińska dzielnica Chinatown pełna jest malutkich knajpek, restauracji oraz otwartych garokuchni, w których przygotowywane są makarony na wszystkie sposoby, zupy i aromatyczne pierożki dim sum, Little India charakteryzuje się wspaniałymi zapachami świeżych wypieków roti pomieszanych z aromatem kadzideł i curry, a kilka przecznic dalej Malezyjczycy serwują najlepsze nasi lemak i satay’e z wozów na kółkach.
Łatwo się w tym wszystkim pogubić i wszystko wygląda smakowicie, dlatego warto znać kilka podstawowych dań, których, według nas, będąc w Georgetown spróbować TRZEBA.
Kuchnia malajska:
Nasi Lemak
Czyli potrawa ryżowa zawinięta w liść bananowca. Zawartość zależy od tego na co w danym momencie mamy ochotę: kurczak, jajko, sardynki, sałata, warzywa, orzeszki, smażone rybki i zazwyczaj pikantny sos. Wszystko najlepiej jeść palcami – mieszając ze sobą składniki.
Cena: 1,50 – 6 RM w zależności od zawartości liścia bananowca.
Assam Laksa
Czyli zupa, która zajęła 7 miejsce światowym rankingu najsmaczniejszych potraw na świecie. Istnieje kilka odmian laksy, jednak to assam jest tą najbardziej charakterystyczną dla Malezji. Zupa ta gotowana jest na rybnym wywarze z makreli. Jest lekko ostra przez dodatek chili i kwaśna przez sok z limonki. Serwowana jest z liśćmi mięty, które dodają jej specyficznego posmaku, z pokrojoną sałatą, cebulą oraz makaronem ryżowym.
Naszym zdaniem świetna na kaca!
Cena: 3,50 – 6 RM za naprawdę dużą miskę zupy.
Satay
Czyli szaszłyki składające się z kawałków kurczaka, jagnięciny, wołowiny, kulek rybnych, owoców morza lub warzyw. Garokuchnie dzielą się na te, które podają już gotowe satay’e oraz na takie gdzie samemu przyrządzamy swoje danie na grillu lub we wrzątku. Wszystko polewane jest sosem z orzeszków ziemnych.
Cena: od 0,30 – 5 RM w zależności z czym i jak podany jest szaszłyk
Oraz Ais Kacang, czyli potarty lód polany różnymi słodkimi sosami z dodatkiem kukurydzy, galaretki,liczi, duriana oraz czerwonej fasoli.
Kuchnia chińska:
Dim sum
Dim sum to tradycyjne chińskie pierożki serwowane na śniadanie. W De Tai Tong – restauracji, w której mieliśmy okazję ich skosztować, serwowane są cały dzień. Nie ma kolejek, gdyż dania zamawia się u starszych kobiet, które rozwożą dim sumy w starych żelaznych wózkach. Wybór jest gigantyczny: pierożki z krewetkami, warzywami, kurczakiem, tofu, owocami morza…
Cena: 1 – 6 RM w zależności od ilości i rodzajów pierożków.
Tajemnicza kaczka
By spróbować tej pieczonej kaczki ludzie zaczynają gromadzić się w pewnej chińskiej kawiarni już od godziny 12. Nasłuchaliśmy się o niej tyle, że postanowiliśmy wstawić się i my, nie licząc na nic specjalnego, a już na pewno nie wierząc, że codziennie do kaczki mogłyby się ustawiać tłumy. Usiedliśmy więc w kawiarni, zamówiliśmy sok z trzciny, a potem Teh o limo ais (ichniejszą ice tea) i czekaliśmy… Pół godziny, godzinę, półtorej. Już prawie zrezygnowaliśmy gdy nagle zrobiło się wielkie zamieszanie, znikąd pojawiło się z 20 osób, a starszy pan podjechał motorkiem na przyczepie wioząc lśniące w słońcu kaczki.
Kolejka ustawiła się w chwilę więc z przerażeniem ustawiliśmy się i my, by nie brakło. Zamówiliśmy połowę kaczki (BŁĄD: kaczka jest tak gigantyczna, że 1/4 wystarczy na dwie osoby) i cierpliwie poczekaliśmy z pół godziny na nasze zamówienie. Kaczkę zaserwowano nam z ryżem, dwoma sosami (słodkim i lekko pikantnym) oraz wywarem z warzyw.
Kulinarny orgazm był w gratisie.
Cena: 32 RM za połowę kaczki (adres: herbaciarnia na rogu ulic Lebuh Carnarvon i Jalan Cheong Fatt Tze, mężczyzna przyjeżdża między godziną 13, a 15)
Char Kuay Teow
Może być podawany w dwojakiej formie: jako smażony ryż lub jako zupa. Serwowany z kiełkami, jajkiem, z dużą ilością sosu sojowego i kawałkami wieprzowiny (lub kurczaka). Rozgrzewające.
Cena: 3,50 – 6 RM za dużą miskę zupy.
Wan tan mee
Czyli rosół podany z marynowanym kurczakiem o czerwonym kolorze pieczonym w piecu, z żółtym makaronem (podobnym do tych z zupek chińskich), chrupkami ziemniaczanymi oraz pierożkami z mieloną wieprzowiną i krewetkami.
Cena: 3,50 – 7 za dużą miskę zupy.
Oraz Curry Mee, sajgonki Popiah oraz ciasteczka Moon Cake.
Kuchnia indyjska
Roti, Capati i Thosai
I to w każdej możliwej odmianie. Z baraniną, sardynkami, kurczakiem, warzywami. W każdej postaci sprawdza się wyśmienicie. Do tego słodka cebula, ostry sos curry i mamy przekąskę idealną. Samo roti to indyjskie placki, które uprzednio rozbite i rozkręcane smaży się na patelni. Najlepsze w Sup Haamed, które poleca sam Anthony Bourdain!
Cena: 3 – 9 RM w zależności od nadzienia roti.
Banana Leaf Rice
Czyli ryż podawany na liściu bananowca z ostrym curry, warzywnymi czipsami, puri, jogurtem, warzywnymi sosami i rybnymi lub mięsnymi przystawkami. Danie w całości jedzone palcami.
Cena: 5 – 25 RM w zależności od składników.
Oprócz tego warty polecenia jest Nasi Kandar oraz Mee Goreng Mamak.
Nie można również zapominać o napojach: o wspomnianej już wcześniej teh o limo ais, (słodka herbata z lodem i sokiem z limonki, teh tarik, (herbata z pianą), lassi mango oraz świeżo wyciskanych sokach owocowych z arbuza, banana, jabłka czy cytryny.
Street art w Georgetown
Drugi dzień miał charakter street art’owy. My postanowiliśmy zrobić z tego zabawę. Rozdzieliliśmy się, a osoba, która znalazła i uwieczniła większą ilość murali i rzeźb – wygrywała
A skąd w ogóle street art wziął się w Georgetown?
Wszystko za sprawą Ernesta Zacharevica, który przyjechał do miasta na kilka dni, a został na dłużej. BBC nazywa go malezyjską odpowiedzią na Banksy’ego i chociaż naszym zdaniem do mistrza współczesnego street artu wiele mu brakuje, Zacherevic odwalił kawał dobrej roboty.
I chociaż murali w mieście jest sporo…
To jednak najciekawsze są te przestrzenne, które pozwalają się sfotografować z fantazją.
Oprócz tego w mieście znaleźć można wiele żelaznych naściennych karykatur, które humorystycznie nawiązują do sytuacji turystycznych i historycznych.
Do Georgetown, powinien przyjechać każdy kto chciałby zakosztować prawdziwej malezyjskiej kuchni i każdy, kto ceni sobie humorystyczny street art, a po kilkudniowym pobycie na wyspie warto udać się do Cameron Highlands, do którego wybraliśmy się i my!
____________________________________________
Informacje praktyczne:
♥ Z AoNang do Georgetown dostaliśmy się autobusem za 800 bhatów (80 zł). Da się taniej, nie mieliśmy jednak czasu na negocjacje, gdyż autobus odjeżdżał za godzinę (7:30 i 10:30).
♥ Przejście graniczne między Tajlandią i Malezją jest bardzo sprawne. Dla Polaków nie obowiązują wizy przy pobycie turystycznym do 90 dni. Wystarczy okazać ważny paszport.
♥ 1 RM – 0,95 zł
♥ W Georgetown na wyspie Panang spaliśmy w hostelu S Jahlan Enterprise za 30 RM za pokój dwuosobowy z wiatrakiem i łazienką na korytarzu.
♥ Miasteczko jest niewielkie więc spokojnie można je zwiedzać pieszo. Do dalszych odległości polecamy sprawnie działający system autobusów (nr 101 dowiezie was w każde z możliwych miejsc, cena 1,40 RM).
♥Mapkę z zaznaczonymi muralami i rzeźbami znajdziecie tutaj: https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=zfP8JNnikALg.kaUN6WQlZsuE&hl=en_US
8 Comments
Najsmaczniejsze potrawy są w kuchni greckiej , musak , owoce morza , pasticjio ,i wiele innych .
[…] 1 RM = około 0,90 zł ♥ Do Cameron Highlands (a właściwie do Tanah Rata) dostaliśmy się z Georgetown autobusem za 38 RM (około 37 zł). Warto poszukać bo najczęstszą padającą w biurach podróży […]
RAAJ!!! Dosłownie jedzeniowy raj! Musimy tam zostać chyba kilka dni, żeby na zapas się najeść Co do podróżowania po Malezji, to może podpowiecie, czy są na miejscu dostępne małe vany/ busy do wynajęcia z kierowcą? W Tajlandii, gdzie byliśmy w kilka osób było to lepiej opłacalne. Do Malezji niedługo jedziemy też w grupie i się zastanawiam, czy taka opcja wchodzi w grę..
szczerze mówiąc nie znaleźliśmy i nie widzieliśmy takiej opcji, ale też nie szukaliśmy – więc kto wie
zazwyczaj na dworcach autobusowych są tablice z rozkładem i ceną i (w przeciwieństwie do Tajlandii) nie podlegają negocjacja :p
Ale też chyba pierwszy raz spotkaliśmy się z tak nowoczesnymi autobusami w Azji (nawet tymi najniższej klasy): klima, rozkładane fotele, poduszki itp, full komfort
planujecie tylko kontynentalną część czy Borneo też ?:)
Raczej kontynentalną. Jedziemy z naszym niespełna rocznym dzieckiem, więc musimy trochę dostosować wolniejsze tempo podróży i przemieszczania się do Maluszka. Na Borneo nie wiem, czy starczy nam czasu, choć będziemy na miejscu miesiąc. Klima faktycznie w autobusach ustawiona jest na full bez możliwosci skręcenia?
[…] dzikie Boreno, poszukamy Łowców Głów, napijemy się herbaty w Cameron Highlands, zjemy kaczkę w Georgetown, odwiedzimy orangutany i spenetrujemy kilka jaskiń. Stamtąd już niedaleko na Filipiny, gdzie […]
Jakie miejsce!
[…] Świetny street art i jeszcze lepsza kuchnia – witamy w Gergetown. […]