Do portu w Bangsal docieramy stanowczo za późno. Jesteśmy więc z góry na straconej pozycji, jeśli chodzi o jakiekolwiek negocjacje. Ostatni prom na Gili Meno odpłynął kilka godzin temu, jest już ciemno, a wokół nie ma żadnego hostelu. Jednak jak to bywa w takich sytuacjach od razu znajduje się dwójka mężczyzn mająca dla nas „najlepsze i najkorzystaniejsze oferty”. Jeden proponuje prywatną łódź na wyspę za „jedyne” 50 dolarów. Oczywiście w grę wchodzi również „o wiele wyższy komfort, niż podróż lokalnym promem”. Po miesiącu podróży rozklekotanymi, indonezyjskimi autobusami, pociągami, rikszami i promami słowo komfort nie występuje w naszym słowniku, więc w ogóle nie bierzemy tego argumentu pod uwagę. Drugi kusi najtańszym w mieście noclegim za zbyt wygórowaną cenę. Odmawiamy niemal natychmiast, ale mężcyzni nie odpuszczają, schodząc co chwilę z ceny, która jednak dalej nam nie odpowiada. 7 dolarów to ostateczna kwota jaką możemy dać za dzisiejszy nocleg. Mężczyni śmieją nam się w twarz, ale nie robi to na nas wrażenia. Już w Japarze spaliśmy w porcie, więc nie jest problemem rozłożyć się i tutaj o czym uprzejmie ich informujemy. Zaczyna się straszenie pająkami, komarami, a nawet policją. Jesteśmy opanowani i niewzruszeni. To nasze 8 azjatyckie państwo, więc dobrze wiemy, że coś takiego jak straż miejska nie istnieje. Jeden z mężczyzn odpuszcza, wsiada na motor i odjeżdża, drugi nie odstępuje nas na krok, w końcu mięknie i proponuje nam nocleg u siebie w domu za ustalone wcześniej 7 dolarów.
Godzimy się i już po chwili zmierzamy w stronę jego mieszakania. Na progu wita nas cała rodzina: babcia, mama i dwie siostry. Nasza wizyta to dla nich nie lada atrakcja – wszyscy krzątają się po domu, szukają prześcieradła, kubeczków, materacy i wiatraka. W końcu, gdy pokój jest gotowy zapraszają nas do środka. Jeszcze chwilkę rozmawiamy z naszym wybawicielem o legalnych na Gili grzybkach, o wulkanie Rinjani oraz o porannym rozkłądzie promów na wyspy, bierzemy prysznic i zasypiamy. O poranku łapiemy pierwszy statek na Gili Meno i już po 40 minutach jesteśmy na malutkiej wysepce.
Gili, czyli po indonezyjsku ‚małe wyspy’, to trzy wysepki niedaleko wybrzeża Lombok. Gili Air jako jedyna posiada dostęp do słodkiej wody , Gili Meno nazywana często wyspą miesiąca miodowego jest najmniejszą z wysp i najbardziej spokojną, natomiast Gili Trawangan to wyspa-imprezownia najczęściej wybierana przez podróżników i grupy studentów.
Na Gili Meno decydujemy się przede wszystkim przez dobry snorkeling i możliwość zobaczenia żółwi morskich. Na wycieczkę łódką ze szklanym dnem wybieramy się praktycznie od razu. Odwiedzamy przepiękną rafę koralową położona niedaleko Meno Wall, oglądamy wrak statku pomiędzy którym pływają kolorowe, oswojone z turystami rybki i płyniemy na Turtle Point gdzie wypatrujemy gigantycznych żółwi.
Na wyspie nie ma zmechanizowanych pojazdów. Brak tutaj riksz, motorów czy samochodów. Miejscowi poruszają się cidomo, czyli drewnianymi karocami zaprzęgniętymi w konie. Rozpędzone potrafią zostawić za sobą kłęby kurzu i piasku, zasypując spacerowiczów.
Jeśli jeść na wyspie to tylko w Warung Yaya. Krótkie i przejrzyste menu, lokalne specjały, wieczorem świeże ryby i najlepszy w naszym życiu shake kokosowy, dla którego mogłabym wrócić – chociażby teraz!
Meno przepełnione jest starymi, drewnianymi bungalowami w głębi wyspy z klimatycznym wnętrzem oraz ekskluzywnymi resortami z widokiem na morze. Hotele posiadają prywatne plaże z hamakami, altankami i gigantycznymi poduchami, na których można się wygrzewać całymi dniami.
Zaletą Meno są również wschody i zachody. O poranku przy dobrej widoczności z plaży rozpościera się piękny widok na Lombok i wulkan Rinjani, o zmierzchu podziwiać można Bali i wulkan Agung. Jako, że po wulkanie Bromo, Ijen i Batur dość mamy już wczesnych pobudek decydujemy się na zobaczenie zachodu. Późnym popołudniem na wyspę wracają statki, a w blasku zachodzącego słońca podziwiać można rybaków, którzy nurkując z harpunami polują na ryby.
Czas na wyspie płynie szybko i ani się nie spostrzegamy, a już jesteśmy w drodze na wulkan Rinjani.
_____________________________________________________________________________________________
Informacje praktyczne:
♥ 13 000 = 1 dolar
♥ Na Gili Meno dostaliśmy się z Bali. Można wykupić zorganizowaną wycieczkę szybką łodzią bezpośrednio na jedną z wysp (około 400 000 idr/ wyrusza wcześnie rano) lub dostać się na Gili z przesiadkami. Jest czasochłonne i męczące, ale ma swój urok i wygląda to mniej więcej tak:
Ubud – Padang Bai – van, 50 000 idr (nie dajcie sobie wmówić, że można dojechać tylko taksówką)
Padang Bai – Lembar – prom, 14 000 idr, płynie około pół godziny
Lembar – Bengsal – samochód lub van, 75 000 idr
Bangsal – Gili Meno – prom, 21 000 idr, ostatni odpływa około godziny 16
Jeżeli wyruszycie wcześnie rano z Ubud macie szansę zrobić to w jeden dzień, w przeciwnym razie czeka Was nocleg w Bengsal.
♥ Na Gili Meno nocowaliśmy w Pepaya Bungalow za 150 000 idr za chatkę z otwartą łazienką, klimatyzacją, śniadaniem i wifi
♥ Gili Meno ma najlepsze warunki do snorkelingu. Za 100 000 -200 000 na osobę wykupić można pół dniową wycieczkę na kilka punktów (Gili Wall, Żółwi Punkt, Christmas Tree, Wraki…), maska i płetwy wliczone w cenę. Można to też zrobić na własną rękę (wszystkie miejscówki są stosunkowo blisko od brzegu, o czym dowiedzieliśmy się po fakcie). Koszt wypożyczenia maski i płetw to 25 000 – 60 000 idr.
♥ Na wyspie jest o wiele drożej niż na lądzie, dlatego warto przywieźć swoje zapasy napojów, wody, słodyczy, przekąsek. Na obiad/kolację najlepiej udać się do Yaya Warung.
♥ Pierwszy prom na Lombok i sąsiednie wyspy odpływa około godziny 8-9 rano. Ostatni około 15-17.
♥ Na wyspie nie ma słodkiej wody, dlatego nie zdziwcie się biorąc prysznic lub myjąc zęby, że poczujecie słonawy posmak. Słodka woda sprowadzana jest z Lombok, więc cena prania zaczyna się od 25 000 idr za kilo.
6 Comments
Hmm byłam na Meno jakieś 2 tygodnie temu i w warungu yaya jedliśmy najgorszy obiad i najpaskudniejszego kokosowego szejka (na mleku w proszku, z wyraźnym jego posmakiem) w całej chyba Azji.
Chyba mieliście szczęście, albo my pecha
[…] plemiona na Sumbie, przemierzymy Bailem Valley w Papui, zobaczymy wschód słońca nad Bromo, uratujemy żółwie na Gili i zahaczymy o wschód […]
[…] Pozdrowienia z Gili Meno. […]
My bylismy na Gili Trawagan wybralismy ja ze wzgledu na liczne centra nurkowe poniewaz rafy i zolwie byly naszym glownym celem
Kazdy opisywal ze gili trawagan jest imprezownia itp ale my tam czegos takiego nie znalezlismy ;P Sa bary i restauracje aby zjesc i wypic piwko ale imprezownia to naprawde za „mocne” slowo ;P Pozdrawiam
W czerwcu tego roku byłem na wysepkach Gili i najbardziej mi się podobała Trawangan. Gili Meno mnie rozczarowało. Powodem są śmieci które wszędzie się poniewierają. Są na plaży, obok meczety, przy jeziorze, dosłownie wszędzie. Można jednak na tej wyspie spędzić miło czas. Na Gili Trawangan każdy znajdzie coś dla siebie. Pozdrawiam
Gili Meno ma potencjał, ale zdecydowanie powinni posprzątać tą wyspę :).