Z czym kojarzy Wam się oszałamiający wschód słońca? Z czerwienią nieba? Z dobrą widocznością? Z ciekawą miejscówką?
Cóż, nam wschód słońca kojarzy się z… wschodzącym słońcem. Tak, ze wschodzącym słońcem, które wychodzi zza horyzontu morza, zza gór, nad jeziorem tańczących rybaków w Birmie, zza świątyń w Baganie lub zza kambodżańskiego Angkor Wat.
Ogólnie koncept jest taki: przyjeżdżam zobaczyć wschód słońca to patrząc na wprost widzę interesujące mnie miejsce (pagodę, krajobraz, budynek) oraz słońce, razem tworzące niesamowity spektakl świetlny.
Gdy o 3 rano zaopatrzeni w czołówki wychodzimy na platformę widokową, by zobaczyć określany przez wielu „najpiękniejszy wschód słońca na świecie„, jest zimno i mroźno. Przed nami godzina szybkiego marszu i wspinaczki, a czym wyżej jesteśmy, tym bardziej wieje. W oddali słychać wjeżdżające na szczyt jeepy oraz podekscytowane rozmowy. Gdy czerwona łuna pojawia się na horyzoncie docieramy na niższą platformę widokową. Wcześniej znalezione w Internecie zdjęcia podhasłem „viewpoint bromo” nie przekonują nas ilością towarzyszy, więc zostajemy tam gdzie jesteśmy.
Rozstawiamy statyw, przygotowujemy aparat, urządzamy krótką pogawędkę z dwójką francuzów, którzy podobnie jak my postanowili wybrać niższe partie góry na podziwianie wschodu, w końcu siadamy wygodnie i czekamy.
Już po chwili orientujemy się, że słońce wcale nie wschodzi zza wulkanu, a dopóki światło nie oświetli trzech wulkanów, cały spektakl oglądać będziemy nie widząc trzech braci: Bromo, Semeru i Batoka. Obserwujemy pierwsze promienie słońca przebijające się zza gór i majestatyczną walkę ciemności ze światłem, w postaci powoli skracającego się cienia. Patrzymy nerwowo to na słońce, to na wulkany, słońce, znowu wulkany. Każde z nich walczy o naszą uwagę. Słońce mimo, że nie ma przewagi liczebnej, kolorystyczną już owszem. Maluje na niebie wszystkie odcienie tęczy, podczas gdy wulkany w ciemnościach oczekują na odrobinę światła.
Gdy w końcu słońce przebija się zza chmur i oświetla okolicę możemy na spokojnie przyjrzeć się księżycowej okolicy. Teraz to wulkany mają swoje pięć minut. Najmniejszy i najsławniejszy z wulkanów Bromo wydaje się być bardzo aktywny. Z wnętrza jego krateru wydobywa się gęsty dym, który co jakiś czas zakrywa jego idealnego-kształtem sąsiada. Największy z braci, Semeru, przypomina o swojej obecności wypuszczając od czasu do czasu niegroźne dymki.
Ma to swój urok, lecz czy wschód słońca nad Bromo umieścilibyśmy w swoim top 3? Raczej nie..
Zaczyna robić się coraz cieplej, więc pozbywamy się wszystkich warstw ubrań, które na sobie mamy i schodzimy do wnętrza krateru, by z bliższa przyjrzeć się tej wulkanicznej scenerii.
Bromo pozostawia w nas lekki niedosyt. Być może za bardzo wyidealizowaliśmy to miejsce jeszcze przed przyjazdem…?
___________________________________________________________________________
Informacje praktyczne:
♥ 13 000 idr = 1 dolar
♥ Do Cemoro Lawang, miejscowości leżącej obok Parku Narodowego, można się dostać na kilka sposobów. Można wykupić zorganizowaną wycieczkę (najczęściej łączoną z wejściem na wulkan Ijen i promem na Bali, cena około 1 300 000 idr w zwyż), można wynająć samochód z kierowcą, a można też to zrobić na własną rękę, co jest dobrą opcją jeżeli ma się więcej czasu.
♥ My z Yogyakarty dojechaliśmy pociągiem do Probolinggo (około 8 godzin jazdy, 100 000 idr – 7 dolarów, bilet rezerwowaliśmy na stronie tiket.com). Wszystkie pociągi w Indonezji są klimatyzowane, nie można w nich palić i raczej nie mają takiego uroku jak np. pociąg na trasie Hsipaw – Mandalay w Birmie
♥ Ze stacji kolejowej na dworzec autobusowy dostać można się małym bemo za 5 000 idr. Uwaga: kierowcy lubią oszukiwać, więc nie dajcie sobie wmówić, że ostatnim przystankiem jest akurat jedna z agencji turystycznych. Od razu postawcie sprawę jasno, że jedziecie na dworzec.
♥ Z dworca autobusy/bemo/vany odjeżdżają tylko jeśli są pełne. Jeśli nie są pełne koszt przejazdu rośnie. Zazwyczaj cały autobus jest w cenie 400 000 idr, więc podróż opłacalna jest przy 10-15 osobach. Jeśli przyjeżdżacie do Probolinggo późno (czyli po godzinie 16) i nie ma zbyt wielu chętnych na podróż do Cemoro Lawang, to warto znaleźć nocleg w miasteczku i wyruszyć kolejnego dnia o poranku razem z miejscowymi.
♥ W Cemoro Lawang ceny noclegów zaczynały się od 100 000 idr. Nie warto przepłacać i szukać luksusów, bo jeżeli tak jak my wybieracie się na wschód słońca pieszo około 3 rano, to tak naprawdę spędzicie w nim tylko kilka godzin. Lepiej postawić na homestay położony jak najbliżej trasy prowadzącej na viewpoint.
♥ Wschód słońca najlepiej podziwiać ze wzgórza Pananjakan. Znajdują się na nim dwie platformy widokowe: pierwsza, która jest troszkę niżej, ale możemy mieć prawie pewność, że będziemy na wschodzie sami, lub w bardzo małym gronie i druga, która znajduje się wyżej i jest tą na którą dojeżdżają wszystkie jeepy wycieczkowe i z której widok jest stosunkowo lepszy.
♥ Na wschód słońca najlepiej wyjść około 2:30-3 w zależności, który viewpoint wybieracie. Na pierwszy dojście zajęło nam godzinę, drugi oddalony jest od tego niższego o 30 minut wspinaczki. Należy pamiętać, żeby zabrać ze sobą czołówkę (absolutny must! może znajdziecie gdzieś naszą, którą zapomnieliśmy na szczycie) oraz czapkę i kurtkę (na górze dość mocno wieje)
♥ Wstęp do Parku Narodowego kosztuje aż 217 000 idr (cena podrożała o prawie 300 %!! ). Wejście na viewpoint jest bezpłatne, jednak cały teren otaczający wulkany niestety nie. Cena jest znacznie przesadzona, co więcej większość kupujących bilety nigdy nie widzi ich na oczy, więc dopisać możecie sobie sami do kogo idą te pieniądze. Sposób by ominąć bramki bardzo dobrze opisali Marcin i Natalia z bloga Zalatani: http://www.zalatani.com/blog/mount-bromo-na-piechote-czyli-jak-uniknac-oplaty-za-wstep-mapka-video/
2 Comments
ładny wschód mieliście, ładniejszy niż nasz (mi zabrakło ostrzejszego słońca już po wschodzie, jednak promienie były trochę zduszone – do tej pory nie wiemy czy nie przez pożary na sumatrze). i przypomnieliście mi, jak sie nazywał ten wulkan – batok! niby są google, ale i tak nie mogłam znaleźć, dzieki.
na ijen też się wybieraliście?
[…] widok na Lombok i wulkan Rinjani, o zmierzchu podziwiać można Bali i wulkan Agung. Jako, że po wulkanie Bromo, Ijen i Batur dość mamy już wczesnych pobudek decydujemy się na zobaczenie zachodu. Późnym […]