Zwolennikiem zorganizowanych wycieczek nie jesteśmy. Nie chodzi już nawet o kwestie finansowe (chociaż fakt, czasem można się wypaść z butów jak się widzi ile chcą np. za taki city tour, który spokojnie można zrobić na nogach lub metrem/autobusem). Największą wadą takich wycieczek jest prowizja dla biur turystycznych. Większość przewodników żyje właśnie z takich prowizji co prowadzi do spędzania połowy czasu w sklepach z pamiątkami, restauracjach lub fabrykach, które niekoniecznie nas interesują.
Tak więc gdy przyjechaliśmy do Tanah Rata – małego miasteczka niedaleko pól herbacianych i okazało się, że jedyny lokalny autobus, który o poranku dojeżdża w okolice fabryki Boh (na której nam najbardziej zależało), zepsuł się kilka dni temu, postanowiliśmy dojechać do niej autostopem.
Autostop w Malezji? Coś pięknego! Wychodzisz kilka kroków za miasto, pomachasz trzy razy kciukiem i już! Nieważne, że starszy Chińczyk na tyłach swojego samochodu wiezie dostawę peleryn, butów i pamiątek. Z uśmiechem na twarzy powie Ci, że ma miejsce i mimo, że nie wybiera się do fabryki z chęcią nadrobi drogi (która jest długa, kręta i nie da się po niej jechać więcej niż 20km/h), a potem wysadzi Cię przed samą bramą Boh.
W samej fabryce poczytać można o historii herbaty, o sposobie jej pozyskiwania, a także wypić filiżankę lub dwie świeżo parzonego napoju.
Z tarasu rozpościera się piękny widok na wzgórza herbaciane, pod warunkiem, że ma się szczęście na pogodę. Nam się udało i przez jakieś 15 minut wyszło dla nas słońce.
Gdy już opróżniliśmy cały czajniczek Boh Tea postanowiliśmy przejść się po okolic, która po prostu zachwyca. Pola mienią się na wszystkie odcienie zieleni, tworząc piękna mozaikę.
Wracając, łapiemy na stopa młode tajskie małżeństwo, które podwozi nas do głównego skrzyżowania, a następnie.. zorganizowaną wycieczkę turystyczną, która z uśmiechem wykrzykuje, że możemy się z nimi zabrać. Nie trzeba nas długo przekonywać, więc już po 10 minutach jesteśmy z powrotem w miasteczku.
______________________________________________________
Informacje praktyczne:
♥ 1 RM = około 0,90 zł
♥ Do Cameron Highlands (a właściwie do Tanah Rata) dostaliśmy się z Georgetown autobusem za 38 RM (około 37 zł). Warto poszukać bo najczęstszą padającą w biurach podróży jest kwota 40-45 RM.
♥ Podobno najpiękniejsze są pola herbaciane w okolicy fabryki Boh (my tak przeczytaliśmy i uwierzyliśmy na słowo). Jeśli kogoś interesują inne wycieczki: na plantacje truskawek, grzybów czy kaktusów, to takowe wycieczki są organizowane przez wszystkie biura podróży w mieście.
♥ Do samej fabryki można dostać się na kilka sposobów: lokalnym autobusem (podobno 1,40 RM), taksówką (podobno 25 RM), zorganizowaną wycieczką (ceny od 25 RM) lub autostopem (za uśmiech).
♥ Ceny herbaty w Boh zaczynają się od 3 RM, a kończą na 13 RM (w zależności czy zamówimy filiżankę, kubek czy czajniczek).
♥ Niedaleko plantacji herbaty znajduje się słynny mossy forest, do którego niestety nie dotarliśmy, czego bardzo żałujemy.
♥ W samym miasteczku można dobrze i tanio zjeść w Highlanders Restaurant. Ceny od 2 do 10 RM za porządny indyjski posiłek.
♥ Z Tanah Rata do Kuala Lumpur dojechać można autobusem za 30-35 RM (VIP bus, który dojeżdża do samego centrum) lub za 22,40 RM (zwyczajny autobus, który dojeżdża na stacje autobusową na obrzeżach miasta. Niech Was to jednak nie zniechęca – od razu przy dworu znajduje się stacja pociągów LRT, które za 1,70 RM dowiozą w każde miejsce w centrum miasta).
5 Comments
[…] dzikie Boreno, poszukamy Łowców Głów, napijemy się herbaty w Cameron Highlands, zjemy kaczkę w Georgetown, odwiedzimy orangutany i spenetrujemy kilka jaskiń. Stamtąd już […]
[…] udało nam się dojechać do Paryża, przejechać Niemcy, troszkę Tajlandii, krótkie odcinki w Malezji, Indonezji i Australii. Doświadczeniem nie dorównujemy Asi i Adamowi z bloga na Nowej Drodze […]
[…] Pocztówki z Cameron Highlands. […]
[…] kuchni i każdy, kto ceni sobie humorystyczny street art, a po kilkudniowym pobycie na wyspie warto udać się do Cameron Highlands, do którego wybraliśmy się i […]
Chyba ta restauracja się już popsuła bo jemy tu najgorsze jedzenie od naszego całego pobytu w Malezji. Nie polecamy ;(