„Islandia to jedyne państwo na świecie, gdzie mieszkańcy nie mają nazwisk rodowych, a w książce telefonicznej hasła ułożone są według imion. Jest to najbardziej bezpieczny kraj na świecie, jedyny który nie posiada wojska i broni. 300 tysięcy osób zamieszkujących wyspę znajdującą się na styku dwóch wielkich płyt tektonicznych wierzy w elfy, skrzaty i trolle. Wyspa nazywana jest krainą lodu, ognia i wody, gdyż na jej obszarze znajduje się największy lodowiec Europy, jak i 140 wulkanów i 10 tysięcy wodospadów”*
Islandia to wyspa marzeń dla wszystkich pasjonatów natury. Krystaliczne powietrze, rzeki, jeziora, wulkany, fiordy, buchające gejzery, klify gromadzące kolorowe maskonury, mewy, rybitwy i głuptaki, wody pełne ssaków morskich jak wieloryby, orki czy delfiny.
Ziemia wikingów uwieczniona jest w wielu legendach, sagach, książkach i filmach.
O Islandii można mówić, można pisać, ale najlepiej po prostu jej doświadczyć i zmierzyć się z nią i z wszystkimi żywiołami jakie królują na wyspie.
Jednak przed wyruszeniem do krainy trolli warto poznać kilka jej zasad i właściwości.
1. Nie przewidzisz pogody na Islandii, na pewno.
Spojrzałam na telefon. Minęło jakieś 15 minut, a ja w tym czasie zdążyłam się 3 razy przebrać. Zimno – gruby sweter, zaczyna padać – zakładam kurtkę, wychodzi słońce – rozbieram się, zaczyna wiać – ubieram czapkę i tak na zmianę. Bardziej niż trekkingiem wokół Hekli męczę się ciągłym wkładaniem lub rozbieraniem z siebie ubrań.
Planujesz podróż po Islandii. Przeczytałeś już chyba wszystkie opinie dotyczące pogody i klimatu. Już wiesz, że kilka swetrów jest niezbędne, że długie spodnie i że kurtka przeciwdeszczowa. Liczysz się z tym, że pogoda, jak kobieta, zmienną jest i że w chwilę potrafi zmienić się diametralnie. Nastawiasz się na to i świadomie podejmujesz się ryzyka niewiadomej. Ale nagle przychodzi Ci się zmierzyć z rzeczywistością, w chwilę doświadczasz ściany deszczu, mżawki, wiatru, słońca i pięknej tęczy i zastanawiasz się: what just happened?
Chwila nieuwagi, odwrócony wzrok, mrugnięcie i nagle wydaje Ci się, że jesteś w innym kraju i zastanawiasz się czy ten chwilowy upał Ci się przyśnił czy tyle się naczytałeś o islandzkim klimacie, że zadziałał efekt placebo.
Budzimy się o świcie. Uśmiechamy się do siebie bo była to pierwsza noc, w której nie trzęśliśmy się z zimna i nie musieliśmy rozgrzewać samochodu. Za oknem słońce. Wychodzę z auta i nie muszę mieć na sobie 3 swetrów, czapki i dwóch par rękawiczek. Jajecznica, w promieniach słońca, smakuje jakby lepiej.
‚To będzie dobry dzień’ przyznajemy i już po chwili ruszamy w trasę. Jakież jest nasze zdziwienie, gdy za tą piękną górą czeka na nas ulewa i poniewierający trawą wiatr. Obracamy się za siebie, spoglądamy na trasę, którą przed chwilą jechaliśmy- oaza spokoju, słońce, uśmiechnięte owce i bezchmurne niebo. Jak to możliwe?
Na Islandii wieje. Ale nie, nie rozumiemy się, tam WIEJE.
Pamiętacie Ksawerego? Poczciwy huragan robiący tyle zamieszania w Polsce?
Tam to zwykły powiew, ot lekki wietrzyk, przy którym można zrobić grilla.
Wyobraźcie sobie, że zdarzają się tam sytuacje zdmuchnięcia samochodów z drogi. Żałuję, że przeczytałam to przed moim wyjazdem na wyspę, bo gdy pewnego dnia spaliśmy w malutkiej wiosce gdzieś na końcu fiordów w naszym samochodziku wielkości namiotu i wiatr rozpoczął swój conocny koncert – nie zmrużyłam oka, w stresie, że zaraz wywrócimy fikołka, podczas gdy Rostka bujanie samochodu usypiało do snu niczym kołyska.
2. Postaraj się poznać Islandczyka ciekawego.
Wszędzie się słyszy i czyta, że podróżowanie to nie piękne widoki, lecz ludzie i to oni wpływają na klimat danych miejsc. To prawda.
Niemili kierowcy autobusowi i ekspedienci w sklepach spowodowali, że Miami już zawsze zostanie w naszych pamięciach jako bardzo gburowate miasto.
Z Islandią jest odwrotnie. Nie wiem czy to możliwość przebywania ciągle w otoczeniu tak pięknych miejsc, czy też mentalność, ale Islandczycy to przeciekawi ludzie.
Poranek. Godzina 8 rano. Budzimy się i po chwili widzimy zmierzającego ku nas mężczyznę. Minę ma nietęgą. No to pięknie. Jednak informacje w internecie, że należy nocować 150 metrów od posesji są prawdziwe. Super, opieprz z rana gwarantowany. Rostek chowa się w śpiworze, a ja otwieram lekko okno i już przygotowuję się na islandzką przemowę o zakłócaniu prywatności. W tym momencie mężczyzna się uśmiecha i po angielsku proponuje nam prysznice, śniadanie i kawę. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam czy się cieszyć, czy smucić, bo może to oznaczać, że powoli zaczynamy wyglądać jak potrzebujący.
Islandczycy wierzą w Elfy. Serio. I to nie tak, jak my w smoka wawelskiego. Oni naprawdę uważają, że te stwory zamieszkują ich wyspę. Dowód? Prace powodujące budowę drogi łączącej Reykjavik z Półwyspem Alftanes trzeba było przerwać, gdyż miała ona przeciąć obszar zamieszkiwany podobno przez te istoty.
Nie wierzą zaś w przemoc i zło. Myślę, że każdy ich wyjazd poza granice swojego kraju obfituje w zderzenie się ze smutnymi realiami, ale na wyspie panuje spokój i dobro. Tutaj nie posiada się broni, przestępstwa zdarzają się rzadziej niż w jakimkolwiek innym miejscu, a matka wychodząca z dzieckiem na spacer zostawia je w wózku przed kawiarnią i nie boi się o jakiekolwiek zagrożenie.
No i ostatni, chyba nasz ulubiony przykład – Jon Gnarr, burmistrz Reykjaviku. Człowiek – mistrz. Polityk – marzenie. Założył on partię o nazwie Najlepsza Partia i rzeczywiście coś w tym jest. Na jego profilu na Facebooku odnaleźć można zdjęcia z jego biura w którym wiszą prace Banksy’ego, uwiecznił robienie sobie tatuażu, odpisuje na listy z autografem, a na paradach Gay Pride pojawia się przebrany za drag queen.
Odsyłamy: http://twistedsifter.com/2012/11/jon-gnarr-mayor-reykjavik-world-most-interesting/
Czy w ogóle można się zastanawiać nad fajnością Islandczyków?
3. Pamiętaj, aby widoki piękne podziwiać!
Pssst, coś Ci powiem. Ale obiecaj, że zostanie to tylko między nami.
Byliśmy na Księżycu.
To prawda, co o nim mówią. Jest opuszczony, jest bajkowy, jest spektakularny. Nie bez powodu ludzie od tak dawna starają się go odkryć.
To nie wszytko!
W ciągu 2 tygodni dotknęliśmy mrożącego lodowca, podziwialiśmy wspaniałe śniegowe laguny, chodziliśmy po rozległych polach lawy i po budzących grozę polach gejzerów i siarkowych wyziewów, staliśmy u stóp najpiękniejszych wodospadów na świecie, byliśmy w dwóch miejscach na raz – na styku dwóch płyt tektonicznych, oglądaliśmy foki w ich naturalnym środowisku, odkrywaliśmy ukryte jaskinie, spacerowaliśmy po kraterach i drżeliśmy ze strachu przed wybuchem jednego z wulkanów.
A wiesz co jest największą tajemnicą?
Że nie musieliśmy zjechać pół świata, żeby zobaczyć taką różnorodność.
4. Nie denerwuj rumaka i źrebaka jego.
Wiesz, że zawędrowałeś już w najdalsze części Islandii, gdy na Twojej drodze od 5 minut nie było żadnego konia. Serio.
Konie, podobnie jak owce, są wszędzie. W wysokich mglistych zakątkach gór i u stóp wulkanów. Na zielonych łąkach i niedaleko pól lawy. Bawią się, podskakują, ciągną za ogony, ciekawsko zaglądają gdy starasz się uchwycić ich piękno na fotografii. Prawie zawsze dumnie pozują.
Na Islandii nie ma stajen, konie, podobnie jak owce są wolne i żyją w najdalszych zakątkach wyspy. Pod koniec września zagania się je w betonową zagrodę – tysiące koni w jedno miejsce. W tłumie tym właściciel musi odnaleźć swoje sztuki, zabrać na swoją farmę, odrobaczyć, zaszczepić, trochę poujeżdżać. Uważa się, że źrebak wychowany w dolinach, w dziczy, w swoich naturalnym środowisku – jest silniejszy, a dzięki temu bardziej nadaje się do treningów.
5. Nie przepłacaj
Jak o pogodzie i krajobrazach, tak samo wiele naczytaliśmy się o cenach na Islandii. Że duże, że 3 razy drożej niż w Polsce, że 2 tygodnie na Islandii, to jak 2 miesiące w Azji.
No cóż, wszystko zależy czego się oczekuje i czego się potrzebuje.
My skrupulatnie wyliczyliśmy pieniądze jakie mogliśmy wydać na nasz wyjazd. Na miejscu mieliśmy do zapłacenia nie małą sumę na ubezpieczenie samochodu, odłożoną kasę na benzynę, która wyszła nas więcej niż przypuszczaliśmy i ustalony budżet dzienny na jedzenie, który ucierpiał przez drogie paliwo.
Już w Polsce zaopatrzyliśmy się w makarony, ryż i tytki z sosami. Na miejscu kupowaliśmy jajka, w dobrym dniu stać było nas nawet na pomidora, wodę braliśmy z rzek i dzięki temu jedyne pieniądze, które wydawaliśmy były przeznaczone na napoje i czekoladę bez której funkcjonować nie potrafimy.
Dzięki małej zezowatej śwince, która dumnie powiewała na flagach sklepów BONUS, przeżyliśmy tam za około 30 zł dziennie.
Gotowanie w terenie nie tylko przyniosło nam strasznie dużo frajdy (tak, trochę ognia i zabawa znakomita), ale też każde śniadanie mogliśmy jeść w pięknych miejscach.
Wszystkie 12 noclegów spędziliśmy w samochodzie. Ceny hosteli dość mocno przekraczały nasz budżet, a namiot nie zmieścił się w naszym bagażu podręcznym. Noce mijały nam komfortowo, siedzenia rozkładały się praktycznie do pozycji leżącej, a jedynym dyskomfortem było zimno, które łagodziliśmy półgodzinnym czuwaniem przy zapalonym silniku, który rozgrzewał nam samochód od środka.
Było klawo. Za budzik służyło nam beczenie owiec, huk spadającego wodospadu lub uderzanie wody o klify.
Dzięki uprzejmości ludzi praktycznie wszystkie prysznice mieliśmy za darmo. Recepcje campingowe często nie brały od nas opłaty, a domki agroturystyczne bez problemu zgadzały się na skorzystanie z ich łazienek. Oczywiście nie zawsze nam się to udawało, ale jeśli już za prysznic płaciliśmy to nie było to więcej niż 7-10 zł za kąpiel.
Islandia ma świadomość swoich wad. Wie, że przeciętnemu studentowi z Polski krzyżuje mocno plany rzucając na stół chleb za 12 zł, benzynę za 6,50,noc w hostelu za 150 zł czy <o zgrozo!> możliwością podróżowania przez 11 dni po Islandii autobusami za prawie 2500 zł!
Jednak szybko rekompensuje się na darmową kawą w każdym banku i supermarkecie, możliwością skorzystania z ręcznej myjni i odkurzaczów na stacji benzynowe, degustacją dań z francuskiej knajpki w Reykjaviku, darmowym WC przy każdej większej atrakcji czy brakiem wprowadzenia opłat na wejście na szczyt krateru, gorących źródeł czy wodospadu.
Wnioski? Islandia nie taka straszna, jak ją malują.
A wysokie ceny wynagradzają przepiękne widoki, wspaniali ludzie i spektakularna pogoda.
6. Nie szarżuj.
Suniemy po fiordach. Jest sielsko, wiatr rozwiewa mi włosy, z telefonu lecą nasze ulubione kawałki. Otwieram mapę i dokładnie ją studiuję.
„O, według tej mapy pisze, że zaraz powinniśmy.. ” bum bum bum, podskakuję i obijam się o wszystkie możliwe ścianki samochodu „... wjechać na drogę terenową” – kończę.
Drogi na Islandii, ahh, jak dla mnie to atrakcja sama w sobie. Potrafią jak pogoda zaskoczyć w najmniej odpowiednim momencie. Autom bez napędu na 4 koła dość mocno potrafią pokrzyżować plany.
Wiadomo, jest Ring Road numer 1 – główna droga, która prowadzi wokół wyspy, są drogi dwu i trzy cyfrowe i są F – ki , drogi, na które wjechać mogą tylko samochody 4×4, a każde inne auto znajdujące się na tej drodze może dostać mandat.
Przyjęło się myśleć, że najlepsza jest droga numer 1, drogi dwucyfrowe (np 32, 26, 42) są również w dobrym stanie, ale często obsypane są żwirem, który może porysować karoserię, drogi trzycyfrowe ( np 518, 216 ) to drogi tzw ‚pożalsiębożę’, na których można osiągnąć zawrotną prędkość 20km/h.
W praktyce wyglądało to tak, że droga numer 1 w pewnym momencie gorsza była od drogi trzycyfrowej. Nie przewidzisz.
Fajną sprawą jest zaopatrzyć się w dużą mapę, która nie tylko pokaże nam numerki dróg, ich stan, ale także zaznaczy ścieżki z najpiękniejszym widokiem. I uwierzcie, praktycznie zawsze opłacał się nadrobić drogę dla zobaczenia odcinka zaznaczonego na zielono.
7. Nie marudź
W sklepie ceny są cały czas tak samo wysokie, benzyna znika z Twojego baku w samochodzie jakby islandzki troll wylewał ją nocą gdy śpisz. Po tygodniu zaczynają kończyć Ci się pieniądze, a wieczorem, jak na złość, nie potrafisz znaleźć ani jednego campingu.
I co z tego?
Jesteś w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie.
Możesz wykąpać się w ciepłym źródle, albo ogrzać w oparach gejzerów. Możesz odkrywać górskie wodospady i zrobić sesję słodkim maskonurom. Możesz poszerzyć swój album o przepiękne zdjęcia i chociaż przez chwile pobyć sam na sam z przyrodą, z ciszą, z dala od wszystkiego.
Czy warto się denerwować?
8. Nie rozjedź owcy stojącej na drodze Twojej.
W Islandii żyje ponad 2 razy więcej owiec niż wszystkich mieszkańców. Zimą ciężko jest spotkać je hasające po zielonych dolinach, gdyż panuje tam raczej surowy klimat, ale latem farmerzy wypuszczają swoje puchowo – rogate stworzenia, które stanowią nieodłączny element islandzkich krajobrazów.
Przez te kilka ciepłych miesięcy są one całkowicie wolne. Robią co chcą, biegają i wyskakują kierowcą w najmniej odpowiednim momencie na jezdnię. Umilają czas spacerowiczom, dodają fajnego charakteru zdjęciom i pozwalają na krótką pogawędkę w górach. Oczywiście gdy już raz zostanie się przyłapanym na rozmowie z takową owcą przez innego turystę zrozumie się, że przez innych może być to dość ekstrawagancki sposób na poznanie Islandii.
Owce łapane przez właścicieli na jesień oddają swoje piękne, nieprzemakalne futro, z którego później robione są wspaniałe kamizelki i swetry. A za ‚jedyne’ 600 zł każdy z nas może stać się nabywcą wspaniałego odziania o oryginalnych wzorach.
Sama czynność wyszukiwania owiec w dolinach i na szczytach gór jest dla Islandczyków świętem samym w sobie. Podobnie jak w przypadku sprowadzania do zagrody koni, chłopi wkładają na siebie ciepłe ubrania, zabierają ze sobą namioty, koce i prowiant i razem z psami udają się w podróż w poszukiwaniu swoich ‚chwilowych zgub’. Podzielone na małe grupy ekipy jedźdźców przeszukują zakamarki wyspy. Nierzadko w ich poszukiwaniu pomagają również konie i.. helikoptery. Całe wydarzenie jest suto zakrapiane.
Po zakończeniu poszukiwań owce lądują w wielkich zagrodach gdzie rozdzielane są po swoim oznakowaniu na uszach. I temu wydarzeniu towarzyszą śpiewy, tańce i obfity poczęstunek.
9. Nie zobaczysz na niebie gwiazd, ani księżyca..
„Wiesz co mi się marzy? Zdjęcia nocne. Pola lawy i rozgwieżdżone niebo. Statyw, długi czas naświetlenia, jakiś piękny motyw w tle”
Godzina 22. „słońce już coraz niżej, zaraz będzie ciemno”
Godzina 23. „już niedługo, prawie znika za horyzont”
Godzina 00. „Pisało że o północy zachodzi, więc poczekajmy”
Godzina 1. „….„
To jest fenomen. Nie potrafiłam się nadziwić faktem, że o północy ludzie w Akureyi malowali dom, dzieci grały na boisku, a na stacji benzynowej Pani odkurzała samochód.
Nie rozumiałam dlaczego budząc się z zimna o 3 w nocy za oknem było tak jasno, że nie potrafiłam zasnąć bez czapki na oczach.
Całodobowy dzień zakłócał nasze poczucie czasu i nie raz łapaliśmy się na jeździe samochodem jeszcze po północy, nie odczuwając ani zmęczenia ani chęci do spania.
Możliwość odkrywania wyspy o każdej porze dnia czy ‚nocy’, praktycznie zawsze dobre światło na fotografowanie i brak ram czasowych odbija się na mieszkańcach 24 godzinną nocą, w okresie zimowym.
10. … ani działki bez wodospadu nie uraczysz też.
To prawda. Sąsiad, który nie posiada na swoim placu wodospadu jest tutaj po prostu pechowcem. Islandia to kraina 10 tysięcy wodospadów, więc spotkać je można za każdym zakrętem. Są te spektakularne zaznaczone w każdym przewodniku i na każdej mapie. Są też małe spadające ciurkiem z wysokich gór wprost pod domki i chatki mieszkańców wyspy.
* http://www.furnel-wyjazdy.pl/wyjazdy-na-zamowienie-grupowe-i-indywidualne/gejzery-i-lodowce-islandia.html
11 Comments
Przeczytałam cały tekst i oglądnęłam wszystkie zdjęcia z największą przyjemnością. Zgadzam się z Wami w każdym zdaniu. Islandia to cały świat zawarty na jednej wyspie, niesamowita, nieprzewidywalna i zapierająca dech piersiach. Podróż na Islandię jest warta każdych pieniędzy, każdy na własnej skórze powinnien doświadczyć tego piękna i magicznej atmosfery jaką oferuje.
chyba wiem gdzie się wybiorę w podróż poślubną, kiedykolwiek miałaby ona nastąpić. Szczerze jakoś nigdy nie zastanawiałam się głębiej nad Islandią – zawsze jawiła mi się ona jako „ten kraj z elfami na północy”. Dzięki za świetny post, super się czytało. Meeega tam fajnie i chyba zacznę składać kaskę na wyjazd:) Pozdrawiam
Rostki wasze zdjecia sa obledne !!!! jestescie mega inspiracja !!! Pozdrawiam ;))))
To tacy ludzie jak Ty dają nam motywację
dziękujemy!
Przepiękne zdjęcia! Znów narobiliście mi apetytu na Islandię… marzę o niej od dawna ale niestety dla mnie lato, kiedy najlepiej tam lecieć to czas najbardziej wzmożonej pracy, więc póki co ta niesamowita wyspa musi cały czas zostać w strefie marzeń
Fakt, na Islandię najlepiej wybrać się latem Ale zimą ponoć też może być pięknie (zorze polarne, które są naszym marzeniem!)
Btw, byłam wczoraj na Waszym blogu i przeglądałam relacje z Filipin, na które wybieramy się w przyszłym roku!
[…] w autobusie na trasie Marrakesz – Fez. Nocleg w aucie jest o wiele trudniejszy niż na Islandii czy Sycylii. Marokańczycy są wszędzie i jak już wspominałam wyżej mają włączony tryb […]
ha, moją uwagę zwróciły ‚tytki z sosami’ – poznaniacy?
na islandii podobało nam się tak bardzo – ale to TAK BARDZO, że w czerwcu wracamy. zastanawia mnie jak będziemy się czuć jak będzie tak jasno w nocy – czy mimo tego że dzień Wam się przedlużal, to odsypialiście to? czy po prostu krócej spaliście bez żadnych konsekwencji typu zmęczenie, rozkojarzenie etc.?
Wracam do wpisów z Islandii po raz nasty i znów czytam wpisy z ogromnym zaciekawieniem, po raz kolejny oglądam przecudowne zdjęcia z podekscytowaniem jakbym robiła to po raz pierwszy. Po maturze marzy mi się Islandia, te cudowne krajobrazy i zdjęcia i wspomnienia które stamtąd wywiozę. Jesteście dla mnie inspiracją, dziękuję za was i za wasze zdjęcia ;* Buziaki Rostki ;*
Cudowne zdjęcia! Jakim sprzętem były robione?
Canon 50d jeżeli dobrze pamiętam