Andaluzja, Europa, Świat

Andaluzja z niemowlakiem – Malaga, Sewilla, Ronda, czyli urodzinowy weekend w Hiszpanii.

15 czerwca 2022
andaluzja post

Andaluzja z niemowlakiem na weekend? I to urodzinowy? Dlaczego nie!

Jest sobota, 29 stycznia, późne popołudnie, a my z trzema plecaczkami i wózkiem stawiamy się na lotnisku w Krakowie. Szybkie ogarnięcie bagaży, zapakowanie powozu Zoi do poszewki z pościeli, która pełni funkcję pokrowca i ruszamy do kolejki do odprawy (jednej do wszystkich kursów Ryanaira), która o tej godzinie jest na szczęście dość krótka i szybko się porusza. Nadajemy wózek na stanowisku dla bagaży oversize i idziemy do kontroli bezpieczeństwa.

1 2

Lotnisko jest dość puste i udaje nam się nawet załapać na bezpłatny wózek dla dziecka, który co prawda nie wzbudza mojego zaufania, ale Zoja wydaje się być nim zachwycona.

3 4

To pierwsza nasza podróż z raczkującą Zoją (podczas listopadowego wypadu do Paryża nie miała jeszcze takiego skilla), więc zastanawiamy się jak będzie wyglądać wyjazd z dzieckiem, które chce ćwiczyć nowo nabyte umiejętności na każdym kroku. Zoja zamiata całe lotnisko swoimi beżowymi rajstopami, ale dobrze się przy tym bawi, więc dajemy jej odkrywać świat na jej zasadach.

5

W końcu zaczynają wpuszczać do samolotu, więc klasycznie, ustawiamy się na samym końcu kolejki. Łatwiej jest ogarnać dziecko na otwartej przestrzeni, niż  w niewielkim samolocie przypięte do pasów bezpieczeństwa.

Gdy w końcu siadamy na naszych miejscach kapitan informuje nas, że lot będzie opóźniony o prawie godzinę. Zostajemy więc uwięzieni w samolocie z 9-miesięcznym bobasem, którego pora drzemki zbliża się wielkimi krokami, humor zaczyna się psuć, a pora karmienia, która była przewidziana na start, musi się przeciągnąć. Wjeżdżają więc książeczki, przekąski i inne bajery, które mogą zainteresować Zoję, a gdy samolot zaczyna kołować oddychamy z ulgą.

Zoja zasypia po chwili i przesypia prawie cały lot z przerwą na kolejne karmienie.

6

W Sewilli lądujemy po północy, szybka kontrola związana z covidem i chwilę później czekamy już na naszego ubera. Wiedzieliśmy, że będziemy późno na miejscu więc zdecydowaliśmy, że pierwszą noc spędzimy niedaleko lotniska – w Ibisie.
Nie wiem czy to ze względu na późną porę czy małą ilość samochodów, ale na kierowcę czekamy prawie pół godziny. My-padając ze zmęczenia, Zoja  – wyspana, pełna energii, testując wszystkie swoje umiejętności: od raczkowania po próbę stawania.

7

Usypianie jej ponownie nie należy do najłatwiejszych zajęć, ale w końcu po odśpiewaniu 30 raz „Liska Łakomczuszka” zasypia. Jest godzina 3:00 w nocy.

O poranku idziemy na szybkie śniadanie, a potem ja wracam do pokoju z Zoją, a Rostek jedzie autobusem do centrum żeby odebrać nasz samochód. Po godzinie wraca po nas i ruszamy w stronę Malagi.

8 9

Malaga

Nie mamy konkretnego planu. Zwiedzanie zaczynamy od spaceru wzdłuż zadaszonej promenady, na której, mimo dość wczesnej pory, jest już sporo osób.

IMG_3277_fhdr 15 IMG_3182_fhdr IMG_3197_fhdr

Palmeral de Las Sorpresas jest bardzo nowoczesnym punktem na mapie Malagi. Znaleźć tu można nowoczesne restauracje, kawiarnie, ulicznych grajków i artystów. To tutaj toczy się życie miasta – zarówno te lokalne jak i turystyczne.

14 IMG_3279_fhdr IMG_3197_fhdr IMG_3275_fhdr 13

Następnie kierujemy się do Malaga Park, który znajduje się pomiędzy dwoma ruchliwymi ulicami i zatracamy się w niewielkich alejkach otoczonych egzotycznymi drzewami, w koronkach których buszują papugi. Przez chwilę czujemy się tutaj jak w jakiejś dżungli i tylko przejeżdżające samochody dają do zrozumienia, że jesteśmy w środku wielkiego, hiszpańskiego miasta.

18 IMG_3317_fhdr 17 IMG_3315_fhdr

W końcu, ulicami miasta, docieramy na Playa la Malagueta i podziwiamy bezkres morza. Jest pięknie i mimo bardzo nie-plażowej pogody jest tutaj sporo ludzi, głównie młodzieży i dzieci.

19 IMG_3426_fhdr IMG_3419_fhdr IMG_3378_fhdr IMG_3397_fhdr IMG_3383_fhdr IMG_3380_fhdr IMG_3414_fhdr 20 IMG_3417_fhdr

Wracamy do samochodu i jedziemy do samego centrum – do polecanego przez wszystkich baru La Tranca. Ludzi mnóstwo, ale akurat ktoś skończył jeść i udaje nam się złapać stolik na zewnątrz. Zoja czuje się tutaj jak ryba w wodzie – każdy ją zagaduje, uśmiecha się do niej, a ona szarmancko odpowiada na każdą zaczepkę. Zamawiamy kilka polecanych przez kelnera tapasów, które powoli, jeden po drugim, lądują na naszym stoliku. Mimo niewielkich porcji czujemy się najedzeni i możemy ruszać dalej.

10 21 12 11

Przed nami 30- minutowa droga do Castillo de Colomares – niewielkiego zamku, który jest największym na świecie pomnikiem poświęconym odkryciom Krzysztofa Kolumba. Parkujemy na pobliskim parkingu, płacimy 2,50 euro za wstęp, dostajemy mapkę i zaczynamy wędrówkę po tym dziwacznym obiekcie.

IMG_3515_fhdr 23 IMG_3614_fhdr IMG_3577_fhdr IMG_3561_fhdr

Zamek, który tak naprawdę zamkiem nie jest, łączy w sobie kilka stylów architektonicznych, swoim wyglądem nawiązuje do wielkiego statku, a w całej konstrukcji wyrzeźbiono wiele przedstawień z odkryć i przygód Kolumba. Spokojnie można tutaj spędzić kilka godzin szukając odniesień do wielkiego odkrywcy.

26 IMG_3572_fhdr IMG_3618_fhdr IMG_3609_fhdr IMG_3477_fhdr IMG_3502_fhdr 24 25

Spacerujemy chwilę po okolicy, zaglądamy do niewielkich wieżyczek, wspinamy się po schodach, odwiedzamy pobliski ogród. Zoja widząc tak wielką przestrzeń postanawia przejść cały ogród wzdłuż i wszerz, podnosząc przy tym każdy kamyk i wkładając do buzi każdego napotkanego kwiatka.

I tak mija nam godzina, a słońce powoli zaczyna zachodzić.

27 IMG_3537_fhdr IMG_3632_fhdr IMG_3472

Przed nami długa droga więc cieszymy się, że Zoja, po takiej ilości wrażeń, od razu zasypia w foteliku.

Ponad dwie godziny później jesteśmy w Sewilli, meldujemy się w hotelu i głodni ruszamy na miasto w poszukiwaniu jedzenia. Mamy sporo szczęścia, bo udaje nam się złapać jeden z ostatnich wolnych stolików w Taberna Coloniales – jednego z najczęściej polecanych barów w Sewilli.

Zamawiamy kilka pozycji z menu i po chwili na naszym stole lądują pyszne tapasy: carrillada ala miel, pate a la pimienta y confitures, poquefort dulce con moras, paviade merduza i sollomillo al oporto. Jedzenie oczywiście lata we wszystkich kierunkach, a Zoja za punkt honoru postanawia dotknąć i zrzucić na ziemię każde z dań.

W końcu jej uwagę przykuwa kilkuletnia dziewczynka, która zabawia ją na kilka chwil dzięki czemu każdy z nas (co prawda osobno, ale jednak:D) może zjeść w spokoju, nie łapiąc latającego jedzenia.

28

Robimy sobie krótki spacer po pustej Sewilli nocą i wracamy do hotelu, w którym wszyscy padamy ze zmęczenia.  Jest to też jedna z nielicznych nocy, które Zoja przesypia prawie całkowicie. Być może to całodniowe zmęczenie i masa emocji…

…a może fakt, że następnego dnia są moje urodziny, a przespaną noc mam traktować jako pierwszy urodzinowy prezent!

76

Hotel, w którym się zatrzymaliśmy – Taberna del Alabardero – znajduje się w starej kamienicy, a okna z naszego pokoju wychodzą na malutką ulicę, na której zaczyna robić się gwarno.

IMG_3769_fhdr

Zdecydowanie największym atutem tego miejsca jest jego wnętrze – pięknie zdobiona klatka schodowa i główne lobby, klimatyczne pomieszczenia, w których znajdują się wnętrza restauracji oraz eleganckie oświetlenie sprawiają, że Taverna del Alabardero to hotel z duszą

35 36 IMG_3753_fhdr 30 IMG_3696_fhdr 31 IMG_3754_fhdr IMG_3724_fhdr

Świętowanie moich urodzin rozpoczynamy od pysznego śniadania. Kilka rodzajów szynek, dżem, świeże pieczywo i owoce, croissanty z czekoladą, kawa, herbata, sok. Po 15 minutach jesteśmy już pełni, więc wracamy do pokoju, żeby spakować najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyć na miasto .

33 IMG_3736_fhdr 34

Przed wejściem czeka na mnie pierwszy prezent – brownie z czekoladą i urodzinową karteczką od mojej przyjaciółki z Paryża (dzięki Bulba!). Każdy kto mnie zna wie, że czekolada, w każdej postaci, to dla mnie najważniejszy element diety i moje największe guilty pleasure, więc cieszę się jakbym co najmniej wygrała piątkę w totka i mimo, że jestem pełna po śniadaniu, znajduję jeszcze miejsce na kilka kęsów, a resztę chowam na później.

74

Urodzinowy łyk wina z Carrefour’a i można ruszać na miasto!

75

Wychodzimy z hotelu i od razu kierujemy się w stronę małego rynku, z którego odjeżdżają tramwaje…

IMG_3848_fhdr 84 37

…a naszym pierwszym punktem jest oczywiście Plac Hiszpański, który uważany jest za jeden z najpiękniejszych architektonicznie projektów w całym kraju. I nie ma w tym nic dziwnego, bo miejsce jest naprawdę zachwycające.

IMG_4040_fhdr IMG_3948_fhdr IMG_4077_fhdr IMG_4145_fhdr IMG_4130_fhdr 39 IMG_3939_fhdr IMG_3945_fhdr 38

Półkolisty plac zakończony jest z dwóch stron wieżami, które górują nad całym budynkiem. Ważnym elementem są również cztery mosty symbolizujące królestwa -Kastylię, Navarrę, Leon i Aragonię, pod którymi biegnie niewielki kanał, po którym można płynąć malutką, wynajętą łódką.

44 IMG_3902_fhdr IMG_3885_fhdr IMG_3873_fhdr 41 IMG_3903_fhdr

Otaczający plac budynek zdobią ściany z ręcznie malowanymi płytkami azulejos. Każda z 48 kompozycji przedstawia prowincję, jej herb oraz opowiada najważniejsze wydarzenia historyczne w jej dziełach.

48 IMG_4126_fhdr IMG_4101_fhdr 46 IMG_4106_fhdr 47

Plac stanowił plan filmowych dla takich produkcji jak Gwiezdne Wojny, Dyktator czy Lawrence z Arabii i jest tak wielki i ciekawy, że spokojnie można tu spędzić pół dnia.

My spacerowaliśmy po nim niespiesznie, na każdym kroku odkrywając jego piękno, a pod jedną z arkad załapaliśmy się nawet na piękny pokaz flamenco, zachwycający najbardziej Zoję, która słysząc muzykę machała energicznie rękami.

IMG_4030_fhdr 42 IMG_4029_fhdr 43

Po dwóch godzinach ruszamy w stronę Santa Cruz, do dawnej żydowskiej dzielnicy miasta – a Zoja wyjeżdża z Placu niczym boss :D

45

Spacerujemy wąskimi uliczkami, wzdłuż dawnych murów miasta, zaglądamy na małe placyki otoczone drzewami pomarańczy, których zapach unosi się w całym mieście. Mijamy niewielkie dziedzińce, knajpy i restauracje, w których toczy się życie i chłoniemy atmosferę tego miejsca.

50 IMG_4172_fhdr IMG_4165_fhdr 77 49 79 IMG_4159_fhdr IMG_4161_fhdr IMG_4155_fhdr IMG_4193_fhdr IMG_4188_fhdr IMG_4189_fhdr IMG_4197_fhdr 78

Zoja zasypia w wózku Stwierdzamy, że to dobry czas, żeby coś zjeść, w spokoju, bez fruwającej zastawy i jedzenia, więc automatycznie kierujemy się do Bodega Santa Cruz – na kolejną porcję tapasów. Rostek zamawia wino, ja lokalny sok z winogron i gdy tylko wznosimy toast za moje 31 urodziny i śpiące w wózku dziecko, a na stole lądują pierwsze talerze Zoja budzi się, a my już wiemy – to nie będzie spokojny lunch :D

80 81 82

Jemy więc z prędkością światła i ruszamy dalej – w stronę wizytówki miasta – Katedry Najświętszej Marii Panny, której budowa trwała ponad 100 lat. Sam budynek ma ponad 100 metrów wysokości i 76 metrów szerokości i jest to jeden z największych budynków sakralnych na świecie.

IMG_4205_fhdr 51 IMG_4211_fhdr 83 IMG_4256_fhdr

Wiemy też, że środek Katedry jest imponujący, ale zwiedzanie takich miejsc z 9-miesięcznym dzieckiem nie ma dla nas sensu, więc kręcimy się chwilę po okolicy i zatracamy w pobliskich uliczkach, a następnie Rostek zabiera mnie na urodzinowy deser do La Mala Brunch, w którym pijemy owocowe szejki i mimo braku miejsca w żołądku wciskamy w siebie kolejną porcję słodyczy – piętrowego pancake’a z dużą ilością czekolady, lodów i owoców.

IMG_4251_fhdr IMG_4243_fhdr IMG_4246_fhdr 52 IMG_4264_fhdr IMG_4261_fhdr IMG_4265_fhdr IMG_4250_fhdr 79 53 IMG_4323_fhdr IMG_4324_fhdr IMG_4340_fhdr

Przejedzeni, resztą sił ruszamy do ostatniej tego dnia atrakcji -Setas de Sevilla, czyli największej na świecie drewnianej konstrukcji, nazywanej Grzybami albo Parasolami, z której (podobno) rozpościera się piękny widok na miasto, szczególnie o zachodzie słońca

IMG_4346_fhdr 56 IMG_4352_fhdr 55

Wstępujemy na szybkie zakupy do marketu, kupujemy świeże owoce dla Zoi i wracamy do hotelu, żeby trochę odpocząć. Podróże z Zoją mają całkiem inny wymiar niż te we dwójkę i ten dzień (mimo, że dla innych mało wymagający) naprawdę nas zmęczył

57

Gdy Zoja zasypia odpalamy Netflixa, a gdy w końcu nabieramy sił Rostek zabiera nas na nocny spacer po Sewilli zakończony kolacją w restauracji Gusto, której daniem popisowym jest paella z owocami morza serwowana do stolika. Panie kelnerki i goście z okolicznych stolików zagadują i rozśmieszają Zoję, ta w przypływie emocji rozrzuca chusteczki, czarny ryż, sztućce, my nie nadążamy z jedzeniem i sprzątaniem – wszyscy się dobrze bawią :D
Klasyczna wizyta w restauracji (:

58 20220131_203955_fhdr 85

To był naprawdę fajny dzień :)

Następnego dnia rano pakujemy się, idziemy na śniadanie, wymeldowujemy się, odbieramy nasz samochód z hotelowego, podziemnego parkingu (do którego prowadzi samochodowa winda!) i ruszamy w stronę Rondy.  Przed nami prawie dwie godziny jazdy z niemowlakiem, który delikatnie mówiąc nie przepada za jazdą autem, więc droga do najłatwiejszych nie należy, ale w końcu docieramy do miasteczka.

Ronda nazywana jest perłą Andaluzji,  głównie ze względu na jej piękne położenie. W środku miasta znajduje się 100-metrowy wąwóz, który powoduje, że miasto rozdzielone jest na dwie części – starszą, mauretańską La Ciudad oraz późniejszą chrześcijańską El Mercadillo. Łączy jest Puente Nuevo – potężny most, w środku którego znajdowało się niegdyś więzienie, z którego ucieczka była wręcz niemożliwa.

Pakujemy Zoję w wózek i ruszamy na najbardziej popularny punkt widokowy, z którego rozpościera się przepiękny widok na samo miasto oraz okoliczne pola, łąki i urwiska.

60 IMG_4480_fhdr 61 IMG_4487_fhdr IMG_4490_fhdr 62 IMG_4437_fhdr

W planie jest również zejście w dół wąwozu, żeby popodziwiać Rondę oraz most z innej perspektywy, jednak zejście na dół z wózkiem jest praktycznie niemożliwe, a Zoja (jak większość z Was wie) – nie lubi się z nosidłem ani chustami. My jednak nie odpuszczamy – przechodzimy przez most na drugą część miasta i w jednej z restauracji znajdującej się na początku szlaku prowadzącego w dół, prosimy o przetrzymanie nam wózka na czas zejścia.

Rostek bierze Zoję na ręce i ruszamy w dół wąwozu. Nie jest to może najodpowiedzialniejsze posunięcie, bo miejscami trasa jest dość problematyczna, ale ostatecznie udaje nam się dotrzeć na punkt widokowy i możemy zobaczyć Puente Nuevo oraz zawieszoną nad wąwozem Rondę.

64 IMG_4526_fhdr IMG_4510_fhdr

Żałujemy tylko, że nie jesteśmy tutaj o innej porze dnia, kiedy most nie jest ukryty w cieniu. Robimy zdjęcia i zaczynamy wspinaczkę do góry, która z technicznego punktu widzenia wydaje się być dużo prostsza niż droga w dół.

IMG_4532_fhdr IMG_4522_fhdr 65 IMG_4529_fhdr

W drodze do samochodu kupujemy sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy, z których słynie cały region. Ostatni rzut oka na miasto i ruszamy w stronę pueblos biancos, czyli białych miasteczek, które rozsiane są w prowincjach Kadyks i Malaga.

63

Jest ich tutaj naprawdę sporo więc wybór nie jest łatwy, ale ostatecznie decydujemy się na Zahara de la Sierra, do której prowadzi piękna droga – wśród pól i wzdłuż zbiornika Zahara-El Gastor o przepięknym niebieskim kolorze.

IMG_4626_fhdr IMG_4588_fhdr 67 IMG_4577_fhdr IMG_4572_fhdr IMG_4583_fhdr IMG_4620_fhdr

Zahara to niegdyś miasto-forteca o czym świadczy zamek na samym szczycie skały, na której znajduje się to miejsce. Kręte, brukowane ulice prowadzą wprost do centrum miasta z którego roztacza się piękny widok na okolicę.

IMG_4596_fhdr IMG_4590_fhdr 66 IMG_4607_fhdr IMG_4608_fhdr IMG_4598_fhdr

Zoja postanawia urządzić sobie drzemkę, więc nasza wizyta tutaj nie trwa długo. Robimy kilka zdjęć i postanawiamy wrócić do Sewilli. Jako, że nasz lot następnego dnia jest wcześnie rano to znowu rezerwujemy pokój w Ibisie niedaleko lotniska, a w drodze do niego zatrzymujemy się na szybki obiad w pobliskiej kawiarence.
Rostek odstawia nas do hotelu, a sam jedzie oddać samochód do wypożyczalni.

71 IMG_4649_fhdr 70 86

Pobudka o 4 rano jest drastyczna, ale konieczna. Zamawiamy Ubera (12 euro), wymeldowujemy się z hotelu i chwilę później jesteśmy już na prawie pustym lotnisku.

89 IMG_4678_fhdr IMG_4687_fhdr 72

Samolot rusza o czasie, Zoja zasypia, a kilka godzin później jesteśmy w Krakowie :)

90 91

 

 

 



Także warto przeczytać...

No Comments

Leave a Reply

Current ye@r *