A po powrocie..., Sri Lanka, Świat

Sigiriya Rock czy Pidurangala? Słów kilka o początkach naszej przygody na Sri Lance!

4 maja 2019
sigiryja

Wychodzimy z lotniska i od razu, mimo bardzo wczesnej pory, uderza w nas fala  gorąca. Zapach, który unosi się w powietrzu jest tak charakterystyczny dla Azji, że od razu wracam pamięcią do małego miasteczka Hsipaw w Birmie, na nocny targ w Chang Mai, do północnych wiosek Laosu… Z zadumy wyrywa mnie wszechobecny dźwięk klaksonów i przekrzykiwanie kierowców: „taxi, madame?”, „where are you going sir, Colombo?” – wyłapuję znane mi już pytania.
Na zewnątrz jest  ciemno, ale ruch  i ilość autobusów, rikszy i minivanów rozświetla ulicę. Krążymy trochę po okolicy zmyleni różnymi wskazówkami mieszkańców skąd odjeżdża nasz transport, w końcu jednak udaje nam się złapać kolorowy autobus w stronę Sigiryji.

Pierwsze godziny w nowym kraju są zawsze bardzo ważne – możemy się rozeznać jak działa tutejsza komunikacja miejska, jak funkcjonują autobusy i gdzie ich szukać, jak rozczytywać znaczki i kolory, które znajdują się na pojazdach i jakich cen się spodziewać.
Nasz autobus jest już prawie pełny i o równej 6 rusza na trasę. Pierwsze promienie słońca rozświetlają mijane pola i gaje palmowe. Na malutkich podwórkach zaczyna toczyć się powolne życie – mężczyźni myją swoje tuk tuki i skutery, kobiety rozpalają ogień i przygotowują śniadanie, a nasz autobus mknie przez wioski, zabierając z przypadkowych miejsc mieszkańców i dzieciaki jadące do pobliskich szkół.
Konduktor krąży po autobusie i sprzedaje bilety. Mimo, że pojazd jest pełny po brzegi nikt nie umknie jego uwadze.  Każdy płaci w zależności od trasy, którą ma do przejechania. Ludzie wchodzą i wychodzą, wskakują i wyskakują w biegu, zatrzymują autobus w ostatniej chwili i wysiadają w szczerym polu – pośrodku niczego.
Przez otwarte na oścież okno wpada rześkie powietrze, które pełni tutaj rolę klimatyzacji, a na każdym dworcu do autobusu wskakują sprzedawcy gazet, bananów, smażonych orzeszków i innych przekąsek. Na pewno nikt nie wyjdzie stąd głodny.

Po czasie docieramy do Kurunegala skąd łapiemy autobus do Dambulli, a tam przesiadamy się na kolejny do Sigiriyji. Po kilku godzinach jesteśmy na miejscu – jeszcze tylko półgodzinny spacer wiejską drogą do naszego malutkiego hostelu i możemy powiedzieć, że zaczyna się nasza przygoda ze Sri Lanką.

IMG_0946 IMG_0943

Jest godzina 10, bierzemy szybki prysznic, załatwiamy od naszego właściciela rowery i ruszamy w stronę najbardziej znanej ikony Sri Lanki – Lwiej Skały.  Krążymy szutrowymi drogami w jej okolicach, spacerujemy po łąkach i znajdujemy kolejne punkty widokowe.

Untitled-1 IMG_0753 IMG_0765 IMG_0795 IMG_0798

Gdy słońce zaczyna mniej doskwierać ruszamy w stronę Pidurangala – siostrzanej skały, z której podziwiać można widok na Sigiriyję i miasteczko. Trasa na sam szczyt nie jest wymagająca, ale ostatni fragment wymaga umiejętności wspinaczki. Gdy w końcu jesteśmy na szczycie siadamy chwilę i podziwiamy piękno tego miejsca. Spektakl jaki serwuje nam Matka Natura jak zwykle jest imponujący, a takie chwile mogłyby trwać w nieskończoność.

IMG_0878 IMG_0899 IMG_0883 IMG_0915

Godzinkę później jesteśmy już z powrotem na dole. Wsiadamy na nasze rowery, które chyba pamiętają jeszcze czasy kolonializmu, jemy pyszną kolację i wracamy do naszego malutkiego hostelu położonego wśród pól i łąk.

Okna w pokoju nie mają szyb, więc po ścianie biegają nam małe kolorowe jaszczurki, a o poranku wita nas dźwięk egzotycznych ptaków. Pakujemy plecaki i ruszamy dalej.
Jesteśmy tutaj tylko chwilę, ale już wiemy, że bardzo się ze Sri Lanką polubimy :)

_____________

Jak dostać się z lotniska do Sigiriji?

Oczywiście możliwości jest mnóstwo: z prywatnym kierowcom, taksówką, z zorganizowaną wycieczką… ale można to również zrobić na własną rękę. Wychodząc z lotniska należy kierować się na prawo w stronę malutkiego dworca w Negombo (najlepiej pytać ludzi po drodze, nam to zajęło jakieś 10 minut spacerem lub złapać tuk tuka za około 100-200 LKR) i stamtąd złapać autobus do Kurunegala (pierwszy odjeżdża około 5:30; bilet kosztował nas 116 LKR). W Kurunegala należy przesiąść się na autobus do Dambulla (94 LKR), a z Dambulla złapać autobus do Sigiriya (40 LKR). Cała trasa zajęła nam około 4 godziny. Autobusy z dworców odjeżdżały bardzo często i nigdzie nie czekaliśmy dłużej niż 10 minut.
Oczywiście możecie również spędzić noc w Dambulla, ale miasteczko jest raczej średnio ciekawe, więc jeśli nie interesują was pobliskie świątynie w jaskiniach to lepiej spędzić noc w uroczej Sigiriji.

Nocleg w Sigiriya

Baza noclegowa w Sigirija jest dobrze rozwinięta i chyba najlepiej szukać noclegów na booking.com. My zatrzymaliśmy się w Sigiri Peace Hostel, który znajduje się niedaleko Sigiriya Temple i mimo, że jest to bardzo budżetowa i skromna opcja to zdecydowanie największym atutem tego miejsca jest jego położenie z dala od miasteczka – wśród pól.

IMG_0942 IMG_0932 IMG_0936

Miasteczko Sigiriya

Będąc na miejscu warto wypożyczyć rowery i pozwiedzać okolice. Koszt wynajmu to około 3 dolary (wypożyczamy rano, zwracamy do godziny 18:00).  Rowery można wynająć przy głównej drodze lub w Sigiriya Sinhagiri Green Hut.
Na obiad polecamy Wijesiri Family Restaurant – malutką knajpkę z bardzo przystępnymi cenami. W miasteczku jest też kilka sklepików (ceny są wyższe niż w dużych miastach). Warto również pamiętać, że wieczorami wyłączany jest w całej miejscowości prąd.

IMG_0839 IMG_0830

Lwia Skała czy Pidurangala?

Na to pytanie próbuje sobie odpowiedzieć każdy turysta, który odwiedza Sri Lankę.
Nie damy Wam jednoznacznej odpowiedzi, bo nie byliśmy na Lwiej Skale.
Chcemy jednak porównać dla Was te dwa miejsca pod kątem praktycznym byście sami mogli zdecydować, którą skałę wybierzecie czy może zdecydujecie się na obie.

Sigiriya Rock, czyli Lwia Skała

Wstęp: 30 USD! (podczas gdy lokalsi płacą zaledwie 50 LKR (około 30 centów))

Godziny otwarcia: od 7:00 do 17:30 (ostatni turyści wpuszczani są o 17:00)

Dojazd: Według nas najlepiej zatrzymać się w miasteczku Sigiriya, które jest malutkie i naprawdę urocze, ale równie łatwo można tutaj dotrzeć z Dambulli. Koszt biletu to 40 LKR, a autobus odjeżdża co pół godziny  i jedzie około 40 minut; kursuje między 6:30 – 18:00 (podobnie w przeciwnym kierunku). Po tej godzinie są marne szanse, że coś złapiecie, więc warto zdążyć na ostatni kurs.  Z Dambulla można również wziąć tuk tuka, a koszt takiej przejażdżki to 500-1000 LKR.

Pamiętajcie, że aby wejść na Lwią Skałę należy wspiąć się po ponad 1200 schodach. Warto więc zaopatrzyć się w wodę, czapkę i filtr przeciwsłoneczny. By uniknąć tłumów najlepiej wybrać się wcześnie rano, około godziny 8:00 – jest wtedy duża szansa, że będziecie mieć to miejsce całe dla siebie, a słońce nie utrudni Wam wspinaczki.

sigiryja

Pidurangala Rock

Wstęp: 500 LKR (około 3 dolary)

Dojazd: Najlepiej dostać się tam wypożyczonym rowerem, tak jak zrobiliśmy to my. Inną opcją jest tuk tuk lub po prostu spacer z miasteczka.

Na górę najlepiej wspiąć się przed zachodem słońca. Samo wejście na górę zajmuje około 30 minut i tak naprawdę tylko ostatni fragment jest trudniejszy technicznie – trzeba wspiąć się po kilku wielkich kamieniach. Największym atutem Pidurangala jest widok na Lwią Skałę. Pamiętajcie, żeby rozpocząć schodzenie w dół przed zmrokiem, gdyż droga jest słabo oświetlona.

IMG_0914

Ktoś odwiedził oby dwie skały?
Jakie jest Wasze zdanie?

 



Także warto przeczytać...

5 Comments

  • Reply Wiktoria 3 czerwca 2019 at 5:30 pm

    Oh Sri Lanka też jest moim marzeniem, mam nadzieję, że będę mogła kiedyś sama porównać te dwa miejsca.

  • Reply Milena Szkyrpan 6 czerwca 2019 at 10:17 pm

    Wow, bez zwątpienia dopisuje do listy marzeń podróżniczych:) Pozdrawiam!

  • Reply Lui 11 lutego 2022 at 8:54 pm

    Właśnie kończymy nasz pobyt na Sri Lance, który zwieńczyła wspinaczka na Lwią Skałę wraz z dwukrotnym (!!!) wejściem na Pidurangala (wszystko jednego dnia i za sprawą tego, że wchodząc o poranku widok został spowity przez gęste chmury więc głód pozostał) z tego też powodu, niemając niejako wyboru ruszyliśmy na Sigiriya gdzie tylko nabrałam apetytu na więcej i mimo potwornego zmęczenia (głównie upałem) podjęliśmy się wejść jeszcze raz tuż przed zachodem słońca. Wg mnie warto było wspiąć się na obydwa szczyty i osobiście bardzo cieszę się, że nam się to udało.

  • Reply Ola 23 lutego 2024 at 11:51 am

    Hej, gdzie zostawiliście rowery? :)
    nie było z tym problemu?

    • Reply Sandra 4 marca 2024 at 11:43 am

      z tego co pamiętam gdzieś w okolicy góry :) nie przypominam sobie, że był jakiś problem :D

    Odpowiedz na „SandraCancel Reply

    Current ye@r *