A po powrocie..., Gruzja, Świat

Droga jest celem, czyli trekking nad Jeziora Koruldi.

18 września 2016
koruldi

Na lotnisku w Kutaisi lądujemy wcześnie rano. Szybko przechodzimy kontrole paszportową, gdzie miły celnik wita nas uśmiechem i łamaną polszczyzną. Znajdujemy transport do Mesti – małej miejscowości, która będzie naszą bazą wypadową w górskie rejony. O pięknym regionie Gruzji jakim jest Swanetia, marzyliśmy od dawna i w końcu tu jesteśmy!

Podróż marszrutką, czyli gruzińskim vanem, jest przygodą samą w sobie. Kierowcy wydają się tutaj niczym nie przejmować, a górskie zakręty bez barierek pokonują na pełnym gazie.

Po kilku godzinach dojeżdżamy do Mestii i rozpoczynamy poszukiwanie noclegu. Gruzja, wbrew temu co piszą w internecie, wcale nie jest taka tania, a noclegi w hostelach i guesthousach zaczynają się od 80 zł za osobę. Po godzinie szukania w końcu udaje nam się znaleźć hotelik na uboczu za 60 zł za dwójkę. Bierzemy szybki prysznic i już po chwili jesteśmy w drodze do Hatsvali – ośrodka narciarskiego, w którym cały rok funkcjonuje kolejka górska zabierająca turystów na szczyt, skąd mogą podziwiać piękne widoki. Za punkt honoru bierzemy sobie dojście na nią pieszo, ale 8 km pod górę w palący słońcu po nieprzespanej nocy trochę nas przerasta. Wyciągamy więc kciuka i już po chwili jedziemy starym wojskowym vanem na sam szczyt.

1

Kupujemy bilety na kolejkę i suniemy w górę.

4 IMG_0201  IMG_0116

Co jakiś czas kolejka się zatrzymuje, a my wisimy w powietrzy huśtając się na wysokości i podziwiając otaczające nas góry.

3 IMG_0116

Na samym szczycie spędzamy godzinkę spacerując i odpoczywając na drewnianej werandzie.

IMG_0187 IMG_0184 IMG_0205 2 IMG_0166 IMG_0214

Wracając znowu udaje nam się złapać stopa – tym razem policyjny radiowóz. Kilka minut później jesteśmy już w mieście.

Następnego dnia wstajemy wcześnie rano, jemy śniadanie, kupujemy prowiant na drogę i ruszamy w stronę Jezior Koruldi. Już na początku jest pod górkę a ilość dróżek i ścieżek na szczyt powoduje, że się gubimy.  W końcu jednak udaje nam się znaleźć szlak i już po chwili jesteśmy w lesie. Droga pod górę jest długa i stroma, a drzewa skutecznie utrudniają wypatrzenie celu. Dobre dwie godziny wspinamy się na górę, a końca nie widać. Co jakiś czas mijamy innych turystów, którzy podobnie jak my walczą z wysokością.

W końcu las się kończy, my wychodzimy na polanę, a naszym oczom ukazują się piękne widoki.

IMG_0297 IMG_0266 IMG_0259 IMG_0306  IMG_0282

Ruszamy dalej, bo do Jezior jeszcze spory kawałek. Mijamy kilka starych domów, po drodze napełniamy również butelki świeżą wodą ze strumienia. Po chwili wychodzimy jeszcze wyżej a naszym oczom ukazują się jeszcze piękniejsze widoki.

1  IMG_0319 IMG_0307 IMG_0314 IMG_0338

Łąki usłane polnymi kwiatami….

IMG_0442 IMG_0443 IMG_0407 IMG_0405 IMG_042

…zielone zbocza gór….

IMG_0355 IMG_0455

….ośnieżone szczyty kontrastujące z kolorowymi dolinami….

IMG_0447 IMG_0485 IMG_0341

…i wielkie góry gdzieś w oddali.

IMG_0404 IMG_0380 IMG_0402 IMG_0362 IMG_0444 IMG_0409_

Szybko lokalizujemy „metę” wyprawy, który początkowo wydaje się być blisko. Jednak idąc polami  cel wcale się nie przybliża, a my mamy wrażenie jakby wręcz na złość się nam oddalał.

G0192678

Droga znowu zaczyna być uciążliwa, słońce pali niemiłosiernie, kamyki usuwają się spod nóg, a każdy krok powoduje ból. Już od 5 godzin ciśniemy pod górę,a końca ciągle nie widać. Po drodze co chwilę mijają nas gigantyczne jeepy z ludźmi, którzy postanowili na jezioro dojechać – obsypując nas kłębem dymu.

_____

W końcu jest – upragniony cel – Jeziora Koruldi. Każdy kto dociera w to miejsce czuje pewien zawód. Jeziora okazują się tylko małymi bajorkami, większymi kałużami, w których odbijają się ośnieżone szczyty. Nie ma co ich porównywać z Morskim Okiem czy Doliną Pięciu Stawów.

2 IMG_0511 IMG_0537 IMG_0508

Kładziemy się na trawie i… zasypiamy. Śpimy tak dobrą godzinę, a gdy zaczyna się robić zimno, zabieramy rzeczy i schodzimy na dół. W miasteczku jesteśmy koło godziny 18, zmęczeni, ale szczęśliwi.
Zgodnie stwierdzamy, że idąc nad Jeziora to droga (piękne doliny, ośnieżone szczyty, łąki) jest celem samym w sobie :)

 

_________________________________

Informacje praktyczne:

♥ 1 GEL = 1,60 zł
♥  Z lotniska w Kutaisi do Mestii jeździ bezpośredni autobus (Georgian Bus) i kosztuje 40 GEL. Podróż trwa kilka godzin. Georgian Bus obsługuje również trasy do Tbilisi, Kutaisi , Batumi czy Gori.
♥  W Mestii bardzo łatwo znaleźć nocleg. Praktycznie każdy dom to guesthouse. My znaleźliśmy nasz na uboczu za mostem i kosztował nas 15 GEL od osoby w pokoju dwuosobowym. Ceny hosteli w centrum to koszt około 35 GEL za osobę ze śniadaniem/obiadokolacją.
♥  Z Mestii do Hatsvalii jest 8 km pod górę asfaltową drogą. Taksówka na wzgórze kosztuje około 10 – 30 GEL za samochód. Bardzo łatwo złapać stopa, trzeba tylko uważać żeby nie zatrzymała się nieoznakowana marszrutka.
♥  Bilet na kolejkę linową to 5 GEL od osoby/w dwie strony.
♥  Ceny w Mestii są wyższe niż np. w stolicy. Za obiad z napojem płaciliśmy zazwyczaj 6-12 GEL od osoby.
♥  W drodze na Koruldi można napełnić butelkę z wodą w jednym ze strumyczków niedaleko krzyża.
♥  Na trekking nad Jeziora polecamy wziąć wygodne buty, jakieś przekąski oraz coś ciepłego.
♥  Trekking można już zakończyć przy Krzyżu, z którego rozpościera się piękny widok. My polecamy jednak iść dalej bo najpiękniejsze widoki są właśnie w drodze na Jeziora.
♥  Niedaleko dworca autobusowego w Mestii jest piekarnia, w której za 1 GEL wypiekają na naszych oczach przepyszny, gruziński chlebek.
♥  Mapki trekkingowe w różnych językach można znaleźć w Informacji Turystycznej na rynku w Mestii.
♥  Większość sklepików nie ma cen przy produktach, więc w zależności od humoru ekspedientki i dnia ceny różnią się od siebie. Warto pochodzić po kilku miejscach żeby znaleźć najkorzystniejszą cenę.

 



Także warto przeczytać...

1 Comment

  • Reply Z Mestii przez Ushguli na lodowiec Shkhara. - Świat według RostkówŚwiat według Rostków 2 października 2016 at 12:49 pm

    […] Po dość męczącej wspinaczce na Jeziora Koruldi postanowiliśmy rozpocząć kolejny, 4 dniowy, trekking na lodowiec Shkhara przez piękną wioskę Ushguli, który skróciliśmy do 3 dni, a wędrówkę rozpoczęliśmy, nie w Mestii, lecz w miasteczku Zhabeshi. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy do jednego plecaka, drugi zostawiliśmy u właściciela guesthousu, złapaliśmy marszrutkę i godzinę później byliśmy już na szlaku. […]

  • Leave a Reply

    Current ye@r *