Droga Birmo,
Od naszego rozstania minęło kilka miesięcy, a my wciąż czujemy jakbyśmy jeszcze tydzień temu siedzieli na szczycie pagody podziwiając wschód słońca nad krainą 2000 stup.
Niełatwo było nam się zebrać, by do Ciebie napisać. Tęsknimy, a wspomnienia dalej są bardzo silne.
Zdobyliśmy się jednak w sobie i postanowiliśmy napisać ten list, by Ci podziękować.
Przez prawie 20 dni odkrywaliśmy Twoje piękno. Jeździliśmy autobusami i pociągami, spacerowaliśmy po równinach i odkrywaliśmy pieszo górskie wioski, pływaliśmy łodzią i jeździliśmy skuterem, nierzadko walcząc o przetrwanie z innymi kierowcami.
Początki naszej znajomości nie były łatwe. Brud i bieda po przekroczeniu granicy z Tajlandią dał się nam we znaki już po kilku minutach, a pierwsza zaserwowana zupa pełna była pływających komarów, które resztkami sił walczyły o życie. Potem było już tylko lepiej i… zaczynaliśmy Cię poznawać.
Policzki przyozdobione thanaką, kolorowe lungi noszone zarówno przez kobiety jak i mężczyzn, czerwone plamy na chodniku i zakrwawione od betelu dziąsła, no i ten uśmiech na twarzach – to cała Ty. Za to Cię właśnie pokochaliśmy. Za prawdę. Za to, że niczego nie chciałaś przed nami udawać, za to, że do końca pozostałaś sobą.
Dziękujemy Ci Birmo za różnorodność krajobrazów i kolorów, którymi uraczyłaś nas podczas tej podróży. Dziękujemy za możliwość konfrontacji twarzą w twarz z historią miejsc, w których czas zatrzymał się wiele lat temu. Dziękujemy za magiczne noce, niesamowite dźwięki i muzykę wydobywającą się z pobliskich świątyń, dziękujemy za ciepło i otwartość jaką nas obdarzyłaś, ale przede wszystkim dziękujemy za życzliwość i dobroć ludzi, których mieliśmy okazję spotkać na naszej drodze.
Dziękujemy Ci, że chociaż przez chwilę mogliśmy poczuć się jak gwiazdy filmowe i to z nami młodzi mnisi i starsze małżeństwo chciało zrobić sobie zdjęcie. Zawsze staraliśmy się pozować z wdziękiem mimo, że czasem od 3 dni nie widzieliśmy prysznica. Dziękujemy za długie rozmowy przy wódce ryżowej w drewnianej chacie o kulturze i religii. Dziękujemy za wspaniałą kuchnię jaką raczyłaś nas każdego dnia.
Dziękujemy za magiczne wschody słońca w Baganie, za najwspanialszą podróż pociągiem, za trekking przez góry państwa Shanów, za niezapomnianą noc w buddyjskim klasztorze, za nocny festiwal świateł, za tańce wioślarzy z Jeziora Inle, za kolonialną przeszłość, za równiny usłane stupami, za wioski na wodzie, za czujny wzrok buddy, za pyszne wino wypite posród birmańskich winnic, za medytacje w Shwedagon Pagoda, za purpurowe stroje mnichów i za odmienną kulturę.
Dziękujemy, że jesteś i prosimy – nie zmieniaj się!
3 Comments
[…] robimy zakupy w Tesco i jedziemy autokarem kolejne kilka godzin do Bangkoku. Kończy się nasza przygoda z Birmą – z krajem tysiąca pagód, z krajem uśmiechu, thanaki, kolorowych lungi i dobrych ludzi. […]
[…] Baju używają tradycyjnej ochrony przeciwsłonecznej – borak, w wyglądzie przypominającej birmańską thanakę. Borak wykonany jest z przypraw, chwastów wodnych oraz ryżu i często służy również jako […]
[…] 1. Birma […]