Paryż, Świat

Nasze subiektywne TOP 6 Paryża

12 czerwca 2014
Bez nazwy 1

Paryża, miasta miłości i świateł, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Miejsce oferuje tak wiele możliwości, że ciężko się w nim nudzić.
Wejście na Wieżę Eiffla, spacer po wzgórzu Montmartre, przechadzka po ekskluzywnym Champs – Elysees, odpoczynek w Parku Luksemburskim, wizyta w Sacre – Ceour czy Notre Dame, spektakl w Moulin Rouge czy sweet focia z Mona Lisą, to tylko niektóre z opcji, które oferuje stolica zakochanych.
Dzień rozpocząć można od kawy, croissanta i bagietki zjedzonych na Polach Marsowych. W ciągu dnia najlepiej przejść się wzdłuż Sekwany z winem w ręce, chłonąc atmosferę Paryża. A wieczorem należy koniecznie odwiedzić Dzielnicę Łacińską w poszukiwaniu pubu z muzyką na żywo.

Ale chwila, chwila.. czy kogokolwiek trzeba przekonywać do tego miasta?

Ostatnia wizyta była naszą 4 wspólna wizytą w Paryżu. I to chyba podczas tej wizyty zakochaliśmy się w nim najbardziej.
dlaczego?

Wieża jak stała tak stoi, w Luwrze niewiele się zmieniło, Louis Vuitton dalej kusi witryną na Polach Elizejskich, a z Łuku Triumfalnego wciąż rozciąga się taki sam piękny widok, jaki rozciągał się ostatnim razem.

CO więc sprawiło, że to ta wizyta była tak wspaniała, że przeglądamy oferty mieszkań w Paryżu?

Przedstawiamy Wam nasze TOP 6 tego wyjazdu!

6. WIDOKI I PIĘKNE MIEJSCA

Miastu można wiele zarzucić, ale na pewno nie można o nim powiedzieć, że jest brzydkie. Za każdym mostem kryje się wspaniały kanał. Każdy kościół otoczony jest przepięknym zielonym ogrodem. Każda uliczka, nawet ta najbardziej zapyziała kryje za sobą monumentalna kamienicę z historią. Paryż to raj dla fotografów, malarzy i pisarzy. Tutaj każdy zaułek inspiruje.

IMG_6471

IMG_6357

IMG_5970

IMG_5963

IMG_5895

IMG_5894

IMG_5860

IMG_5848

IMG_0034 (2)_fhdr

182768_201973849813520_3459368_n

IMG_0142_fhdr

IMG_0253_fhdr

IMG_0254_fhdr
Okej, nie jest tam idealnie i pocztówkowo.
Śmieci walają się po drogach, a worki pełne odpadków stoją przy ulicy nierzadko budując fosę. Każdy przyjezdny wcześniej czy później to zauważy i nie omieszka nie wspomnieć o tym na forum zniechęcając potencjalnych turystów do odwiedzenia tego miasta.
Jednak gdy nie będzie się patrzeć pod nogi, a rozejrzy dookoła wtedy zobaczy się prawdziwe piękno tego miejsca.

IMG_5840

IMG_5818

IMG_5816

IMG_5807

IMG_5506

IMG_5567

IMG_5484

IMG_5443

IMG_5436

IMG_5404

IMG_5383

paryz muzea

Obraz 167 (2)_fhdr

Obraz 111 (2)_fhdr

Obraz 006_fhdr

IMG_1631_fhdr

IMG_0826_fhdr

IMG_0791_fhdr

IMG_0776_fhdr

IMG_0755_fhdr

IMG_0534_fhdr

IMG_0489_fhdr

IMG_0447_fhdr

IMG_0446_fhdr

IMG_0483_fhdr

IMG_0408_fhdr

IMG_0376_fhdr

IMG_0336_fhdr

IMG_0307_fhdr

IMG_0313_fhdr

IMG_0308_fhdr

IMG_6478

Obraz 202_fhdr

Obraz 180_fhdr

IMG_0762_fhdr

IMG_0478_fhdr

5. ATMOSFERA

Przereklamowany!
Ten Paryż to tylko fajnie na zdjęciach wygląda, a tak to nic ciekawego nim nie ma!”
Kupa żelastwa, kilka ładnych kościółków i nic więcej!

Krzyki dobiegające z for internetowych słyszę aż w mieszkaniu.

Zastanawiam się dlaczego ludzie się tak pieklą? Dlaczego zniechęcają innych? Dlaczego narzucają własną opinię?
Dlaczego gdy ktoś pyta „czy znacie jakieś ciekawe miejsca w Paryżu” ludzie agresywnie odpowiadają „Lepiej tam nie jedź”?

Naszym zdaniem żądnego miasta typu „must see” nie da się zobaczyć w 3 dni. Bo jeśli mamy tylko te trzy dni na odwiedzenie go to najprawdopodobniej zawitamy w miejsca jak tysiące innych turystów próbujących dopchać się do punktów, z których widok jest najpiękniejszy, a zdjęcia wychodzą idealnie. Jeśli mamy tylko 3 dni odbębnimy główne atrakcje i biegiem przejdziemy największe muzea.
I fakt, nic stamtąd nie wyciągniemy.

Mamy podobnie z Berlinem.

Przed wyjazdem naczytałam się o wspaniałym życiu miasta, o jego artystycznej stronie, o imponujących zabytkach. Przyjechaliśmy i mieliśmy tylko jeden dzień. Co więc zrobiliśmy? W te pędy pobiegliśmy pod Bramę Brandenburską, zrobiliśmy szybką fotę Katedrze i przespacerowaliśmy się głównym deptakiem.
Oby dwoje okrzyknęliśmy miasto najbrzydszym jakie widzieliśmy.

Dlaczego?

Z powodu CZASU, a właściwie jego braku.
Potem wróciliśmy do Polski, przejrzeliśmy galerie naszych znajomych, którzy tam byli, wstukaliśmy nazwę w internetowe przewodniki. I naszym oczom ukazały się piękne miejsca, wspaniałe fotografie i ciekawe muzea.
Nie dane było nam tam być po raz kolejny, ale ilość rankingów typu „TOP 10 Europejskich miast ” lub „TOP 7 miast kultury” w których Berlin zawsze występuje na wysokich pozycjach nie mogą się przecież mylić, prawda?

To samo jest z Paryżem. Zawsze klasyfikowany wysoko na listach i często polecany przez portale podróżnicze MUSI mieć coś w sobie. I rzeczywiście ma.

Gdy przyjechałam tam pierwszy raz z przyjaciółmi na 2 tygodnie miałam to szczęście, żeby w spokoju go poznać. Wstawaliśmy o której chcieliśmy, braliśmy sobie 2 atrakcje na dzień po drodze chłonąc to co dzieje się wokół. Wieczorami chodziliśmy do pubów a nocą szaleliśmy w klubach.
Nie śpieszyliśmy się, nie mieliśmy planów dnia i dzięki temu mogliśmy poznać Paryż chociaż troszkę inaczej.

Gdy to z Rostkiem wybrałam się tam po raz pierwszy  i mieliśmy tylko dwa dni, w oparciu o swoją wcześniejsza podróż zrobiłam mu „rajd po Paryżu”. Biegaliśmy od Wieży Eiffla do Notre Dame, szybko metrem na Montmartre by zaraz podziwiać zabytki Luwru.
Widziałam jak głowa pęka mu od nadmiaru atrakcji, widziałam jego zmęczenie spowodowane słońcem i nadmiarem wrażeń. Nie przyznał się, ale w głebi ducha zastanawiał się pewno co ja takiego w tym Paryżu widziałam i dlaczego tak przeżywałam ten cały wyjazd.
Ostatniej nocy postanowiłam nie serwować mu wycieczki po Polach Elizejskich i dalekiego La Defens, byłoby to już za dużo. Zamiast tego kupiliśmy dwa wina i przeszliśmy się na 2 godzinny spacer, wzdłuż pięknie oświetlonej Sekwany, zwieńczony trunkiem na Pont des Arts. Podziałało.

I myślę, że tak samo jest z każdym kto odwiedza Paryż. Nie da się go ogarnąć w 3 dni i powiedzieć, że to miasto z duszą. To miasto jest za duże i za wiele ma do zaoferowania by poznać go  w tak krótkim czasie.

My mieliśmy szczęście. Monika, która gościła nas podczas wyjazdu nie cackała się z nami. Z góry powiedziała, że o muzeach możemy pomarzyć, galerie sztuki sobie odpuścimy i nie idziemy na żaden rajd po ekskluzywnych butikach.
Półtora roku w mieście miłości zaoowocowało znajomością miejsc z dala od turystów, a oko w oko z mieszkańcami.
Parki do których nas wzięła pełne były grających na różnych instrumentach ludzi, grupek popijających wino i uroczych staruszków z poranną gazetą.
Uliczki, po których chodziliśmy pokazywały nie tylko piękne kamienice i ekskluzywne lokale, ale tez wszędobylską biedę i prostytucję.
A kawiarnie i puby, w których piliśmy miały swój klimat i nie poniewierały naszym budżetem.

IMG_0363_fhdr

IMG_0317_fhdr

IMG_0259_fhdr

IMG_0266_fhdr

IMG_5465

IMG_0133 (2)_fhdr

Ja wiem, że to bardzo kontrowersyjny temat. Każdy lubi co innego, dla każdego co innego wydaje się kiczem, a co innego czymś niezwykłym.
Ale czy w mieście, w którym każdy może wyciągnąć butelkę wina na środku skrzyżowania przy policjancie i napić się go z gwinta bez żadnych konsekwencji może się nie podobać ? : )

 

IMG_5445

Obraz 028 (2)

Obraz 024_fhdr

4. PASTOR SCOTT

Szybko zostawiamy swoje rowery na jednym z postojów obok Sekwany i biegniemy do pobliskiego kościoła. Czarnoskóry mężczyzna pilnuje wejścia. Monika nawet na niego nie spogląda – przecież nic w tym dziwnego, że pod kościołem stoi ochroniarz!
Wpadamy do środka, inny mężczyzna pokazuje nam wejście i zasiadamy w jednej z ławeczek. Nabożeństwo już trwa, a naszym głównym celem jest zobaczenie, a właściwie usłyszenie kościelnego gospel, który śpiewa tutaj co niedziele o 13:30. No niestety, nie tym razem.
Na środku świątyni, przy pulpicie stoi mężczyzna ubrany w koszulkę polo. Młody, góra 40 lat. Bardzo wyluzowanie opowiada o problemach dzisiejszego świata.
Za nim rzutnik, na którym co chwile wyświetlają się poszczególne zdjęcia, obrazy, grafiki.
Pyk obraz Trójcy Świętej.
Pyk zdjęcie małego chłopczyka.
Pyk jakaś rycina sprzed kilkuset lat.

Czujemy się jak na wykładzie, a Pastor Scott, bo tak nazywa się ów 40 latek, z uśmiechem na twarzy nawiązuje do wyświetlanych treści.
Po jakiś 10 minutach kończy. Na wyświetlaczu pojawia się zdjęcie chleba i wina. Inny mężczyzna podchodzi do stołu i wyciąga chleb (zaznaczam tostowy) i dzban wina. Ni stąd ni zowąd łamie go, dzban wina przechyla i wlewa w duży kielich. Ot całe przeistoczenie!
Z tyłów kościoła wyłaniają się 4 ładne dziewczyny. Zaznaczają, że każdy, nawet osoba z grzechami, może podejść ułamać chleb i zamoczyć go w winie. Ich zadaniem jest utrzymanie porządku i wyprowadzenie każdej ławki z osobna do ołtarza.

Gdy już wszyscy „parafianie” przystąpili do komunii na „scenę” wchodzi zespół. Perkusista, gitarzysta, basista i wokalistka. Wtedy dopiero zaczyna się zabawa! Cały kościół wstaje, ludzie klaszczą, zamykają oczy, unoszą dłonie, tańczą. Istne szaleństwo!
I w samym tego środku my – nasza trójka – lekko zagubiona, ale już po chwili łapiąca nutę i śpiewająca z resztą uczestników.
Co więcej, jest i BIS!
Zabawa rozpoczyna się od początku.

Po krótkim koncercie Pastor Scott zaprasza wszystkich na kawę i herbatę gdzie każdy będzie mógł porozmawiać, podzielić się swoimi troskami, opowiedzieć o minionym tygodniu.

IMG_6031

Zastanawiam się, co o tym sądzić.
Po chwili jednak stwierdzam, że naszym zadaniem nie jest oceniać tego „przedsięwzięcia”. Nie ma też sensu porównywać tej ceremonii do naszej tradycyjnej mszy.
Przecież czy nie chodzi o tolerancję?

3. „JADYMY”, CZYLI ROWEREM PO PARYŻU.

IMG_5498

Podejście numer 1: rondo, najprawdopodobniej 6 pasmowe <paryżanie jeżdżą jak chcą>, tor dla skuterów, rikszy, motorów, przejście dla pieszych i w środku tego wszystkiego parking. Zero pasa dla rowerów. Pojazdy pędzą jak oszalałe nie zważając na trójkę studencików na malutkich rowerach. Nie przejadę, no nie ma szans wjechać w ten wir aut. A jak już wjadę to będę jeździć na około, bo nie dam rady z tego ronda zjechać.
Czaję się, może teraz.. A nie, może jeszcze dam przejechać tym dwóm autom. O teraz to moja kolej.. Nope! Riksza i pan na skuterku. No na reszcie czerwone teraz już na pewno wyjadę … „Piiiiiip” ogłuchłam od klaksonu jakiegoś auta wyjeżdżającego z siódmego zjazdu. Okej, poczekam.

Ale nagle patrzę, a nasza szalona Monika niczym się nie przejmując wyciąga rękę sygnalizując skręt i już pędzi do przodu slalomem między autami. Łatwo, z gracja, porusza się jakby jej w ogóle nie było na tym skrzyżowaniu.
Za nią swoje podchody zaczyna Rostek, trochę mozolniej, ale wjeżdża. Zostaje sama.

Hmm, może postoję i porobię kilka zdjęć, a jak będą wracać to się z nimi zabiorę?

IMG_5414

IMG_5417

IMG_6043

Podczas ostatniej wizyty w mieście tylko 3 razy skorzystaliśmy z metra, w tym raz, żeby się do miasta z przedmieść dostać, a drugi by z niego wyjechać.
Gdy przed wyjazdem Monika zaproponowała nam rowery zastanawiałam się czy to na pewno dobry pomysł. W końcu to kupa żelastwa, o które trzeba dbać, pilnować, żeby nikt nie ukradł, odkładać i szukać zaczepek. Myślałam, że rowery ograniczą nas całkowicie.

Nic bardziej mylnego!

Velib, czyli sieć rowerów miejskich do wypożyczania na terenie całego Paryża, okazała się strzałem w dziesiątkę! Dzięki uprzejmości Jacka i Łukasza (dzięki!) już po przyjeździe otrzymaliśmy dwie karty, które umożliwiały nam darmową jazdę po całym mieście. Jedyny haczyk – rower należało „meldować” na stanowisko co 40 minut.
Szybko okazał się jednak, że stacje rowerowe są co krok, a aplikacja, która ściągnęliśmy drugiego dnia (bo przez godzinę szukaliśmy jednej lokalizacji okazała się być ulicę dalej) pozwalała nie tylko monitorować gdzie są dane punkty, ale też ile wolnych rowerów się obecnie znajduje w danym miejscu.

Ah! Wiatr we włosach, niedostępne paryskie uliczki, mosty przemierzane na dwukołowcu i szalone ronda, na które tylko Monika umiała się wepchać z klasa. Slalomy między samochodami na Polach Elizejskich, wyścig z autobusem jadącym na nasz przystanek, jazda wokół Łuku Triumfalnego, powroty po imprezach. Postoje nad rzeką na kieliszek wina <dobra bez ściemy, waliliśmy z gwinta> i brak jakiegokolwiek ograniczenia. Przynajmniej 3 kg mniej i frajda jakich mało.
To tylko kilka z zalet jakie zafundował nam rower!

IMG_5416

2. „OH, NICE TO MEET YOU”, CZYLI LUDZIE

IMG_5598

IMG_6195

Mówi się, że atmosferę każdego miejsca budują ludzie i to prawda!
Zaczynając od tych, których nie poznaliśmy, lecz tylko podziwialiśmy z daleka jak grali na instrumentach, urządzali pikniki i bawili się w najlepsze w klubach, a kończąc na tych, z którymi udało nam się spędzić trochę czasu, możemy powiedzieć – wszyscy byli wspaniali!

IMG_6389_fhdr

IMG_5809

IMG_5633

IMG_6416

IMG_6425

IMG_6323

IMG_5925

Dnie spędzane nad Sekwaną, pikniki w parkach i pod Wieżą Eiffla, jazda rowerem i na hulajnodze, pyszne włoskie jedzenie przyrządzone przez Jacka w kamienicy z cudownym widokiem, picie wina nad kanałem Saint – Martin, baunsy w nocnych klubach na podeście. Wszystkie te sytuacje sprawiły, że poznaliśmy mega sympatycznych ludzi, którzy zarazili nas swoja miłością do Paryża!

IMG_6313

1. BULBA, CZYLI NASZA WSPANIAŁA MONIKA

„Aaaaa dotarliście!! nie wierzę!! Tu macie wino. Idziemy’ pewno jesteście głodni. Kupiłam bagietki i sery. Mam też pizze. I deserki. Zrobimy też ciasto i muffinki. Wysprzątałam cały dom. Tu macie swoje karty na rower. Dziś idziemy pić pod Wieżę, a potem na kluby, już załatwiłam wszystko. A zaraz robię zapiekankę, a potem zabieram was do pubu”. Słowa po prostu z niej wypływały; i tutaj w tej innej części Europy, nie znając słowa po francusku, poczułam się jak w domu.
I odkąd weszłam do jej pokoiku na poddaszu kamienicy miałam ochotę zamieszkać tam na zawsze. Bo ciepło jakie roztacza wokół siebie Monika ogrzało by całą Antarktydę.

IMG_5994

IMG_5718

IMG_5778

I fakt, Paryż to piękne widoki, Paryż to wyjątkowa atmosfera, której towarzyszą jeszcze cudowniejsi ludzie. Ale to wszytko bez tej małej, kochanej istotki byłoby niczym!

Z Bulbą, nie ważne czy marzniesz nocą, jedziesz rowerem pod gigantyczną górkę, pijesz wódkę czy jesz w afrykańskiej knajpie – z Bulbą zawsze czujesz się dobrze.
Bulbie, możesz powiedzieć wszytko, ale możesz też z nią milczeć i nic nie robić.
Możesz z nią iść na elegancką ceremonie, ale możesz też nawalić się o 10 rano.
Możesz się z nią śmiać, płakać i złościć na przemian.

IMG_5823

IMG_5576

IMG_5493

Dziękujemy Ci za śniadania jadane w cudownych miejscach, za zadbanie o naszą rozrywkę, za pokazanie nam życia Paryża.
Dziękuję, że  umarłam ze śmiechu. Dwa razy. Za to,ze Rostek prawie wpadł do Sekwany.
Dziękujemy Ci, że tak wspaniale nas ugościłaś! : )

Być może to widoki, może atmosfera, może ludzi, a może po prosu butelka wina, od której codziennie zaczynaliśmy dzień, ale pokochaliśmy Paryż  (po raz piąty) całym serduchem!



Także warto przeczytać...

3 Comments

  • Reply ONE WAY TICKET 23 maja 2016 at 7:58 pm

    To właśnie wy przekonaliście mnie, żeby wybrać się do Paryża. Nigdy mnie tam nie ciągnęło, ale wasze słowa działają chyba magicznie, bo za 13 dni będę w Paryżu! Nie mogę się doczekać. Jesteście największą inspiracją!

    • Reply Sandra 25 maja 2016 at 8:15 am

      super! cieszymy się, że kogoś zainspirowaliśmy :)
      pamiętaj: rower, bagietka, wino i camembert do koszyka i fruuu przez Paryż! :)

  • Reply pracująca pszczółka 19 czerwca 2020 at 10:40 pm

    Te zdjęcia pięknie udowodniają jaki Paryż jest ładny, ciekawy i bardzo podobny do Paryża z książek.

  • Leave a Reply

    Current ye@r *