A po powrocie..., Kirgistan, Świat

Najpiękniejsze wspomnienie z Kirgistanu: trzydniowy trekking nad Jezioro Song Kul.

18 listopada 2018
song kul

Słońce powoli wychodzi zza gór, w oddali widać ośnieżone szczyty Tien Shan, bierzemy spakowany dzień wcześniej mniejszy plecak, drugi zostawiamy w recepcji. Siadamy na starej, wysłużonej sofie, a sędziwy Kirgiz przygotowuje dla nas śniadanie: świeży chleb, domowej roboty konfitury, warzywa, ciepła herbata podawana w małych miseczkach i największe zdziwienie – omlet zapiekany z makaronem i ziemniakami.

IMG_0370 IMG_0377

Najedzeni zarzucamy na plecy torby, żegnamy się z właścicielami i ruszamy do miasta.  Kochkor powoli budzi się do życia, a na malutkim placu, z którego odjeżdżają marszrutki, kierowcy przekrzykują się nawzajem. W końcu wśród tych wszystkich okrzyków wyłapujemy nasz cel podróży: Kyzart.

Negocjujemy cenę, szybko robimy zakupy w pobliskim supermarkecie, czekamy na zapełnienie się całej taksówki i pół godziny później jesteśmy już w drodze. Po godzinie kierowca wysadza nas pośrodku niczego – w miejscu, w którym rozpoczyna się nasz trekking do Song Kul – jeziora ukrytego w górach Tien Shan.

Początkowo idziemy przez rozległą polanę, na której pasą się krowy. Ze zbocza gór pasterze zjeżdżają na koniach zaganiając stada owiec, jest ciepło, wieje przyjemny wietrzyk – dzień zapowiada się wspaniale.

IMG_0393 IMG_0406 IMG_0409

Przed nami spora góra zwieńczona przełęczą – najtrudniejszym punktem dzisiejszego dnia. Gdy zbliżamy się do jej podnóża wiemy, że nie będzie to prosta wspinaczka. Serpentyny wiją się w górę, kamienie osuwają pod nogami i z każdym krokiem musimy łapać oddech. Szybko jednak myślami wracamy do trekkingu Salkantay w Peru oraz kilkudniowej wędrówki wokół Annapurny w Nepalu.
Nie jest źle.
W porównaniu z tamtymi przełęczami – ta góra to pikuś.

IMG_0415 IMG_0416

Jeszcze tylko dwa zakręty i jesteśmy na miejscu. Przełęcz Chaar-Archa Pass (3061 m), którą właśnie zdobyliśmy odkrywa przed nami drugą stronę góry –  soczyście zielone pola, łąki poprzecinane górskimi strumykami, zagrody ze zwierzętami, obrośnięte pagórki.

IMG_0422

Droga znowu jest łatwa i przyjemna, a my w pełni możemy cieszyć się niezwykłymi widokami. Przed nami nie ma nikogo, gdzieś w oddali pasterze pracują w polu, mamy to miejsce tylko dla siebie.

IMG_0430 IMG_0476 IMG_0484 IMG_0504

Przy małej jurcie stojącej nad rwącą rzeką robimy sobie postój na jedzenie i uzupełniamy zapas wody.

IMG_0508

Ruszamy dalej i po prawie dwóch godzinach miłego trekkingu, maps.me nieubłaganie pokazuje jeszcze trzy spore przewyższenia, które dość mocno nas spowalniają.

IMG_0513 IMG_0520

Suchą stopą, po wielkich kamieniach udaje nam się przejść rzekę, która zerwała mały drewniany most, mijamy stado krów, robimy ostatni postój, pokonujemy ostatnią górę i jesteśmy – w Kilemche – dużej polanie, na której porozrzucane są jurty.

IMG_0525 IMG_0527 IMG_0551 IMG_0560

Młoda dziewczynka wita nas radośnie, podobnie jak szczeniaczek, który biegnie za nią potykając się o własne nogi. Szybko negocjujemy cenę noclegu razem z kolacją i śniadaniem i po chwili zostajemy zaprowadzeni do naszej prywatnej jurty.

IMG_0631

Mamy szczęście, cała wycieczka, która doszła tutaj przed nami jest ulokowana w domku obok, więc mamy ją tylko dla siebie.

IMG_0596 IMG_0605 IMG_0572 IMG_0590

Odpoczywamy chwilkę i ruszamy na obchód. Słońce powoli zachodzi, a otaczające nas góry nabierają pięknego koloru.

IMG_0675 IMG_0682 IMG_0645 IMG_0610 IMG_0623 IMG_0661

Całe gospodarstwo składa się z czterech jurt, starego blaszanego samochodu, w którym urządzona jest kuchnia, zagrody dla koni i kilku krów, wychodka oddalonego w bezpiecznej odległości od jurt oraz prowizorycznej umywalki.

IMG_0710 IMG_0713 IMG_0705 IMG_0696 IMG_0640 IMG_0635

Młoda dziewczyna woła nas na kolację. Do stołu zasiadamy z wycieczką z Francji i ich przewodnikami, a po chwili zajadamy się już domowym jedzeniem. Starsza kobieta rozlewa nam herbatę i pyta o dokładkę, śmiejemy się, rozmawiamy, słuchamy opowieści przewodników. Po godzinie rozchodzimy się do swoich jurt i szybko zasypiamy przy odgłosach pasących się na polach koni.

IMG_0717

O poranku jemy śniadanie i ruszamy dalej. Przed nami do pokonania przełęcz Jalgyz Karagai (3400 m). Mimo, że wyszliśmy jako pierwsi to już w połowie drogi wyprzedzają nas Francuzi, którzy pokonują tę trasę na koniach.

IMG_0718 IMG_0726

Problemy z kolanem Rostka dają o sobie znać i każdy kolejny krok sprawia mu wiele trudności. W końcu jednak zdobywamy przełęcz a naszym oczom, w oddali, ukazuje się Jezioro Song Kul – nasz dzisiejszy cel.

IMG_0736 IMG_0740

Zaglądamy na maps.me – przed nami żadnego przewyższenia, a jedynie droga w dół i po płaskim. Obieramy inną trasę niż konne wycieczki i już po chwili jesteśmy całkowicie sami. Przed nami łąki i polany. W oddali widać kilka jurt. Droga jest prosta i przyjemna.

IMG_0759 IMG_0768 IMG_0777

W końcu wychodzimy z doliny, a na horyzoncie pojawia się niewzruszona tafla jeziora. Wydaje się być blisko, lecz płaskie tereny, podobnie jak na Salar de Uyuni, tylko zaburzają perspektywę. Ponad godzinę zajmuje nam dojście nad brzeg wody, a kolejne tyle dojście do Tuz-Ashuu.

IMG_0819 IMG_0798 IMG_0794

Droga jest przyjemna, i jedyną niedogodnością jest palące słońce, które spala nam nosy i ramiona. Rostkowi coraz bardziej doskwiera również kolano, więc bardzo cieszymy się gdy w końcu docieramy do malutkiej wioseczki nad jeziorem i dostajemy swoją malutką jurtę.

IMG_0912

Jest wcześnie, więc robimy sobie króciutką drzemkę, a gdy słońce zaczyna otulać krajobraz złotą poświatą – ruszamy na spacer po okolicy.

IMG_0914 IMG_0967

Chwilę spacerujemy po brzegu jeziora, wspinamy się na pobliskie pagórki, podziwiamy zachód słońca, a gdy właścicielka woła nas na kolację idziemy do jurty, w której spotykamy naszych kompanów z Kilemche i wspólnie rozmawiamy o minionym dniu.

IMG_0864 IMG_0857 IMG_0875 IMG_0882 IMG_0854 IMG_0842 IMG_0844 IMG_0849 IMG_0837 IMG_0888 IMG_0896 IMG_0902 IMG_0948 IMG_0938 IMG_0833

Kolano coraz bardziej puchnie dlatego zaczynamy się zastanawiać czy ostatniego dnia nie byłoby lepiej złapać transport lub zabrać się z jakąś wycieczką. Chodzimy więc po jurtach i pytamy, ale każdy jest tutaj albo na koniu, albo ma pełen samochód. Nie ma rady – trzeba iść.

Dowiadujemy się jednak, że z Kyzart – malutkiej miejscowości, w której kończy się trekking, odjeżdżają codziennie marszrutki do Kochkor przed godziną 13:00. Później zostaje już tylko droga taksówka.

Przed nami prawie 30 kilometrów drogi i niewielka przełęcz, więc rezygnujemy ze śniadania i w trasę ruszamy już przed godziną 7:00.

IMG_0974 IMG_0973 IMG_0990 IMG_0985 IMG_0996 IMG_0983 IMG_0969

Wschodzące słońce pięknie komponuje się z zielonymi łąkami i granatową taflą jeziora. Mijamy kolejne wioseczki, samotnych pasterzy, pokonujemy ostatnią przełęcz, z której rozpościera się piękny widok na jezioro i przez kolejne cztery godziny maszerujemy w palącym słońcu.

IMG_1004 IMG_1006 IMG_1011 IMG_1013 IMG_1016 IMG_1026 IMG_1046 IMG_1042 IMG_1041 IMG_1033 IMG_1053

Trochę po godzinie 12:00 docieramy do miasta i łapiemy stopa do miejsca, z którego codziennie odjeżdża marszrutka. Czekamy 15 minut, budząc niemałe zainteresowanie wśród mieszkańców, którzy otaczają nas w kółeczku i wypytują po rosyjsku o różne sprawy, a my próbujemy wyłapać słówka, które znamy. W końcu przyjeżdża kierowca, udaje nam się złapać jedno z ostatnich miejsc i wracamy do Kochkor. Zabieramy nasze rzeczy z hostelu, łapiemy kolejną marszrutkę i kilka godzin później jesteśmy już w Bishkeku, bierzemy pierwszy od trzech dni prysznic, idziemy na miasto, świętujemy naszą rocznicę ślubu, udzielamy wywiadu do ruskiej telewizji, pijemy tanią kirgiską wódkę i zasypiamy jak dzieci…

To były ciężkie, ale i piękne trzy dni.

 

___________________

Informacje praktyczne:

♥ Z Karakol pojechaliśmy do Bokonbaeva nad Jeziorem Issyk Kul (marszrutka 150 som), spędziliśmy tam jeden dzień, a następnie shared taxi pojechaliśmy bezpośrednio do Kochkor (300 som/osoba). Da się to zrobić ciut taniej, ale wtedy zazwyczaj  trzeba się przesiadać w miejscowości Bałykczy.

♥ W Kochkor zatrzymaliśmy się w Happy Hostel i polecamy to miejsce głównie ze względu na super właściciela i jego mamę, a także fajną domową atmosferę. Askat, właściciel hostelu, organizuje również wycieczki po Kirgistanie, więc jeżeli szukacie zorganizowanej wyprawy np. nad Song Kul – zgłoście się do niego :)

♥ Nad jezioro Song Kul można dojść pieszo, konno lub dojechać jeepem. My wybraliśmy opcję trekkingową i nie żałujemy. Przez większość czasu byliśmy sam na sam z górami, bo większość wycieczek, które podróżowały na koniach nas wyprzedzała. Mieliśmy też okazję spać w tradycyjnych jurtach co było naszym marzeniem od kilku lat.
Jeżeli jednak piesze wyprawy nie są dla Was to z łatwością znajdziecie w Kochkor alternatywę. Polecamy szukać i targować się na miejscu, gdyż w internecie cena zazwyczaj jest zawyżona.

♥ Sam trekking nie był aż tak trudny. Bywały cięższe momenty, a po trekkingu Ala Kul to był zwykły spacerek :D

♥ Trekking rozpoczyna się w połowie drogi między miejscowościami Kochkor a Kyzart. Każdy na dworcu w Kochkor będzie wiedział gdzie ma Was wysadzić. Nie udało nam się dowiedzieć kiedy rusza jedyna, tania marszrutka, więc byliśmy zmuszeni skorzystać z shared taxi. Koszt 300 som od osoby – jedzie jak jest pełna.

♥ Podczas trekkingu spaliśmy w jurtach (ale widzieliśmy też ludzi śpiących w namiotach – rozbijać można się praktycznie wszędzie, warto jednak z dala od pasących się zwierząt). Za nocleg w jurcie zapłaciliśmy 1600 som za dwie osoby z kolacją i śniadaniem (zarówno w w Kilemche jak i w Tuz-Ashuu)

♥ Jak zwykle idąc w góry polecamy zainstalować sobie w telefonie aplikację Maps.me oraz zabrać jakiegoś powerbanka by naładować komórkę podczas trekkingu, bo po drodze raczej nie znajdziecie wtyczek.

♥ Warto zabrać ze sobą ciepłą kurtkę, czapkę, bluzę/sweter, butelkę wody lub bidon (zapasy można uzupełniać po drodze), wystarczającą ilość pieniędzy, jakieś przekąski. Śpiwór nie jest konieczny jeżeli śpicie w jurtach.

♥ Trasę, którą my zrobiliśmy można spokojnie pokonać naszym tempem w trzy dni, a można też rozłożyć sobie ją na cztery dni i spędzić jeden dzień dłużej nad jeziorem lub trzeciego dnia dojść do miejscowości Tulapr-Tash (trasa wiedzie wzdłuż jezior). Jeżeli jednak chcecie zrobić to w trzy dni i nie chcecie płacić za taksówkę z miejscowości Kyzart do Kochkor (około 300-500 som od osoby), to musicie wyjść przed godziną 7:00 i dojść do Kyzart przed 13:00. Marszrutka powinna kosztować 150 som, jednak kierowcakazał nam zapłacić po 250 som.

♥ Z Kochkor do Bishkeku marszrutka kosztuje 200 som i odjeżdża dość często, przeważnie gdy jest już pełna.

 

/Wszystkie informacje i ceny pochodzą z naszej wyprawy do Kirgistanu w lipcu/sierpniu 2018 roku i w późniejszych latach mogą ulec zmianie/

 

 

 



Także warto przeczytać...

No Comments

Leave a Reply

Current ye@r *